Gwałtownie rośnie zainteresowanie gruntami budowlanymi. Deweloperzy kupują je pod mieszkaniówkę, ale też by budować biurowce, hotele i centra handlowe. To początek nowego boomu budowlanego – twierdzą eksperci.
Agencje nieruchomości i firmy doradztwa inwestycyjnego nie pamiętają, kiedy ostatnio ruch w interesie był tak duży. Na rynku handlu ziemią liczba transakcji w pierwszych czterech miesiącach tego roku wzrosła – zależnie od firmy – 50 do 100 proc. I to w porównaniu do całego roku ubiegłego, a nie okresu styczeń – kwiecień.
Tylko agencja Colliers International pośredniczyła w transakcjach kupna-sprzedaży ziemi o łącznej wartości 200 mln zł – o 90 proc. więcej niż w całym 2010 roku. – Wprawdzie poprzedni rok był okresem wyjątkowej posuchy, ale to, co teraz się dzieje, zaczyna przypominać czasy boomu 2007 – 2008 – mówi Emil Dymeradzki z działu gospodarki gruntami Colliers. Firma sprzedała m.in. 2,7 ha terenów po Stoczni Gdańskiej, gdzie powstanie osiedle mieszkaniowe i 4,8 ha w Krakowie z przeznaczeniem pod centrum biurowo-usługowe.
Będą sklepy i mieszkania
W Warszawie rozpoczynają się negocjacje w sprawie sprzedaży 40 ha gruntów należących do Fabryki Samochodów Osobowych. Jak dowiedział się „DGP”, ich kupnem zainteresowanych jest kilkunastu inwestorów. Zapowiadają budowę osiedli mieszkaniowych oraz centrum handlowo-usługowego.
Ożywienia na rynku ziemi doświadczyły też firmy King Sturge oraz CB Richard Eblis, zajmujące się doradztwem inwestycyjnym. Ich zdaniem zauważalny jest ciekawy trend – zainteresowane działkami są zagraniczne firmy budowlane i fundusze inwestycyjne, szczególnie te planujące budowę centrów handlowych. Do końca roku chcą wybudować 650 tys. metrów kwadratowych powierzchni handlowych – tyle, ile w rekordowym 2008 r. Tym razem jednak na celowniku inwestorów są głównie mniejsze miasta, np. Słupsk, Konin czy Jaworzno.
Im większe zainteresowanie gruntami, tym większe sumy wchodzą w grę. J.W. Construction może zapłacić nawet 170 mln zł za 8 ha gruntów na stołecznej Woli. Deweloper negocjuje zakup gruntu z funduszem Black Lion. Jeżeli dojdą do porozumienia w sprawie ceny, będzie to największa transakcja na rynku gruntów w ostatnich kilkunastu miesiącach.
Rośnie popyt, rosną ceny
Rosnący popyt na grunty automatycznie przekłada się na ich ceny. Od początku stycznia działki w Krakowie, Trójmieście i Wrocławiu podrożały o 20 proc., a w Warszawie nawet o 30 proc. – Podwyżki dotyczą najatrakcyjniejszych lokalizacji – zaznacza Katarzyna Kogut z King Sturge. I dodaje, że klienci ostro negocjują wywoławcze kwoty albo wybierają tańsze działki, np. na obrzeżach miast. Jej zdaniem średnie ceny transakcyjne są dziś o 20 – 30 proc. niższe od wywoławczych.
Ożywienie na rynku sprzedaży ziemi to dobry znak dla rynku pracy. Już dziś co druga firma budowlana poszukuje wykwalifikowanych robotników, fachowców i inżynierów. Analitycy szacują, że w 2011 roku zatrudnienie w tej branży wzrośnie z 600 tys. do ponad 900 tys. osób. Jak wynika z danych Ministerstwa Gospodarki, już w pierwszym kwartale tego roku zatrudnienie w budownictwie wzrosło o 8,4 proc. w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego.
Boom w budownictwie przewiduje również Stowarzyszenie Producentów Cementu. W pierwszym kwartale tego roku sprzedało 2,6 mln ton surowca – to o ponad 45 proc. więcej niż w tym samym okresie rok wcześniej.
Powodów do zadowolenia nie mają jedynie ci, którzy jeszcze nie mają własnego mieszkania. Jeżeli boom nie jest chwilowy i w najbliższych kwartałach deweloperzy nadal będą wykupowali grunty i rozpoczynali budowy, to wkrótce czeka nas powtórka z rozrywki – ceny nieruchomości poszybują w górę do rekordowych poziomów z lat 2007 – 2008.
W jaką ziemię inwestować?
Kto traktuje grunty budowlane jako rodzaj inwestycji, powinien rozważyć kupno działki niedaleko dużego miasta. Według analityków tak położone nieruchomości będą najszybciej zyskiwały na wartości. Wiąże się to z trendem przenoszenia się osób w średnim wieku z mieszkań w centralnych dzielnicach dużych miast do domów jednorodzinnych w podmiejskich miejscowościach.
Aby w ciągu kilku lat osiągnąć zadowalającą stopę zwrotu, należy szukać ziemi relatywnie taniej. Jeżeli ceny działek w danej lokalizacji w kilku ostatnich latach odnotowały znaczny wzrost, to kolejne podwyżki w przyszłości mogą być ograniczone.
Ważne są także plany gminy dotyczące danego rejonu. Jeżeli w najbliższych latach planowana jest rozbudowa infrastruktury drogowej lub technicznej (np. podciągnięcie prądu), to można się spodziewać wzrostu średnich cen działek w tym rejonie. Warto zorientować się, co można wybudować na sąsiednich działkach. Jeśli w danej okolicy zaczną powstawać domy jednorodzinne, można mówić o tzw. efekcie domina: wzrośnie zainteresowanie okolicą, a ceny działek pójdą w górę.
Komentarze (12)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeNie wystarczy przeczytać pierwszy rozdział podręcznika do ekonomii o prawie podaży i popytu (nie złośliwe!). Są sytuacje, gdy górę biorą emocje (w zachowaniach konsumentów). I tak w przypadku gdy ceny rosną wielu chce "załapać" się jeszcze na niższe ceny(chociaż już dawno są wysokie) - bo uważają, że za chwilę będą jeszcze wyższe. W sytuacji odwrócenia trendu na spadkowy większość wstrzymuje się z zakupem, licząc na to, że ceny będą jeszcze niższe (pogłębiając tym samym spadki cen) i kupią "w dołku" - niedawno w ciemno kupiliby za takie ceny, a teraz się wstrzymują.
Na rynku nieruchomości decyzje podejmują deweloperzy (ryzykują własnym kapitałem) antycypując zachowania konsumentów i całego rynku z dużym wyprzedzeniem (proces inwestycyjny trwa "trochę" czasu, a zyski zgarniają Ci, co potrafią trafnie przewidzieć zachowanie rynku na 1 - 2 lata.
Jestem już na emeryturze, a w SPEC pracowałem ponad 30 lat i znam dobrze tą firmę.
Uważam,że firmę tę należy jak najszybciej sprywatyzować,a następnie połączyć z elektrociepłowniami,wtedy zmniejszą się koszty i ceny ciepła za które płacą mieszkańcy.
W tej chwili w przybliżeniu warszawiacy płacą za ciepło i ciepłą wodę w/g następującego schematu:
Cena ciepła wytwarzanego przez elektrociepłownie(w jego skład wchodzi cena węgla;EC Żerań,EC Siekierki,ciepłownia Kawęczyn lub cena oleju opałowego-EC Wola-bardzo drogi)+marża za utrzymanie elektrociepłowni +wynagrodzenie i przywileje pracowników i związków zawodowych elektrociepłowni + koszty sprzedaży SPEC-owi + koszty utrzymywania SPEC+wynagrodzenie i przywileje pracowników i związków zawodowych SPEC= CENA CIEPŁA I CIEPŁEJ WODY OPŁACANEJ PRZEZ KONSUMENTA<CZYLI MIESZKAŃCA!
Jeżeli SPEC się sprywatyzuje i połączy z elektrociepłowniami wszystkie marże i wynagrodzenia z przywilejami dla pracowników i zw3iązków zawodowych ZOSTANĄ ZLIKWIDOWANE.
Pośrednik SPEC jest tu niepotrzebny-zamiast SPEC-owi,elektrociepłownie mogą sprzedawać ciepło bezpośrednio mieszkańcom po cenach niższych o 30%.
LIKWIDACJA POŚREDNIKÓW(w tym SPEC) zawsze obniża ceny.
J.Kaczyński to ekonomiczny socjalista-populista i nie ma racji.
Broni SPEC ze względu na powiązania ze związkiem zawodowym"Solidarność-chce poparcia związku w wyborach otumaniając ludzi w tym wypadku mieszkańców,którzy dodatkowymi opłatami(marżami)za ciepło i jego przesył utrzymują zbędnego pośrednika!
Jak to mówią - albo dywersja (wnioski podrzucił deweloper) albo głupota (samodzielne dojście do powyższego wniosku).
Ustawa o opiece nad dziećmi w wieku do trzech lat, czyli tzw. ustawa żłobkowa, którą najchętniej chwali się rząd Donalda Tuska, wchodząca w życie w październiku, pozostaje na papierze. Brak rozporządzenia ministra pracy i polityki społecznej powoduje, że urzędnicy nie wiedzą, co mają mówić rodzicom chcącym zatrudniać na jej podstawie nianie. Brakuje podstawowych informacji - zdarza się nawet, że urzędnicy sami nie wiedzą, kiedy ustawa wchodzi w życie.
W myśl ustawy niania jest osobą fizyczną sprawującą opiekę nad dziećmi na podstawie umowy o świadczeniach usług, zawieranej w formie pisemnej pomiędzy nianią a rodzicami albo rodzicem samotnie wychowującym dziecko. Za nianię - czytamy w art. 51 ustawy - składki na ubezpieczenia emerytalne, rentowe i wypadkowe oraz na ubezpieczenie zdrowotne opłaca od podstawy stanowiącej kwotę nie wyższą niż wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę ZUS. Natomiast od podstawy stanowiącej kwotę nadwyżki nad kwotę minimalną - rodzic. Zakład Ubezpieczeń Społecznych opłaca składki, jeśli spełnione są następujące warunki: niania zostanie zgłoszona przez rodzica do ubezpieczeń społecznych i ubezpieczenia zdrowotnego, rodzice są zatrudnieni lub świadczą usługi na podstawie umowy o pracę, a dziecko nie chodzi do żłobka czy klubu dziecięcego. Rodzic powinien informować ZUS o każdej zmianie mającej wpływ na opłacanie składek. ZUS z kolei przekazuje ministrowi ds. rodziny informacje o liczbie niań zgłoszonych do ubezpieczeń społecznych lub do ubezpieczenia zdrowotnego w poszczególnych miesiącach. Ustawa wchodzi w życie już za pięć miesięcy, rodzice jednak nie znają jeszcze konkretnej ścieżki administracyjnej koniecznej do zatrudnienia niani.
Pani Katarzyna Jaworska z Warszawy, mama dwuletniej Marysi, jest właśnie w takiej sytuacji. „Obydwoje z mężem pracujemy i chcemy zachować się uczciwie wobec niani, która zajmuje się naszą córką. Kiedy dowiedzieliśmy się, że "ustawa żłobkowa" weszła w życie i że zawiera ona również taki zapis, postanowiłam dotrzeć do szczegółowych informacji w tym zakresie” - powiedziała „Naszemu Dziennikowi” pani Katarzyna Jaworska. „Zależało mi na podstawowych sprawach: jak podpisać umowę, jak powinno się to odbyć, kiedy to trzeba uczynić, jakie dane są potrzebne. Zadzwoniłam więc do ZUS, skąd zostałam skierowana do oddziału na Woli, gdzie z kolei usłyszałam, że zasiłki rodzinne są wypłacane w urzędzie gminy, a przecież ustawa o nianiach podchodzi pod zasiłki rodzinne. Zadzwoniłam do urzędu gminy, gdzie z powrotem skierowano mnie do... ZUS” - relacjonuje nasza rozmówczyni. Dodaje, że usłyszała nawet, że ta ustawa weszła w życie miesiąc temu. „W końcu dotarłam do treści ustawy, z której dowiedziałam się, że ten artykuł wchodzi w życie z dniem 1 października. Wykonałam osiem telefonów i właściwie niczego się nie dowiedziałam. Nawet jeśli te artykuły wchodzą w życie za pięć miesięcy, to mam prawo oczekiwać, że urzędnicy dysponują szeregiem wytycznych, takich jak to, do jakiego oddziału ZUS należy zgłosić umowy z nianią, jaki formularz będzie potrzebny, jakie dane. Odniosłam wrażenie, że tzw. ustawa żłobkowa, ogłoszona jako sukces rządu na kilka miesięcy przed wyborami, jest klasyczną kiełbasą wyborczą. Nie ma bowiem do tej pory jeszcze narzędzi, dzięki którym może ona zadziałać w praktyce” - komentuje pani Katarzyna.
Podczas konferencji prasowej PiS i mazowieckiej NSZZ „Solidarność” szef PiS zapowiedział też stworzenie ruchu społecznego, który sprzeciwiałby się prywatyzacji SPEC-u. W konferencji uczestniczyli także warszawscy posłowie i radni PiS.
„Musimy się temu niszczycielskiemu pomysłowi przeciwstawić. Mogą to zrobić mieszkańcy Warszawy (...) Trzeba się zmobilizować, stworzyć szeroki ruch społeczny. Tego nie może zrobić jedna partia, ona może być uczestnikiem tego ruchu” - powiedział Kaczyński.
Dodał, że nie należy prywatyzować spółek, które mają monopolistyczną pozycję na rynku. Jego zdaniem przyczynia się to do radykalnego wzrostu cen.
W ocenie lidera PiS przeprowadzenie referendum ws. prywatyzacji SPEC-u jest potrzebne. „To się może i musi udać” - uważa Kaczyński.
Według niego warszawiacy opowiadając się przeciwko prywatyzacji, daliby „sygnał dla całego kraju, że pewien system rządzenia się kończy, nie jest akceptowany”.
„Warszawa jest najlepszym przykładem, jak trudno o dobre rządzenie” - dodał Jarosław Kaczyński. (...)