Główne powody to nowe podatki (m. in. obowiązująca od stycznia wyższa stawka VAT), cięcia wydatków publicznych (łącznie na 81 mld funtów w obecnej kadencji parlamentu) i wyższe ceny surowców, zwłaszcza ropy.
Autorzy raportu oceniają, że średnia zarobków w obecnym roku obrachunkowym wzrośnie o 2,4 proc. wobec średniorocznej stopy inflacji na poziomie 4,4 proc. (4,0 proc. w marcu).
Dopiero w 2015 r., a więc w roku wyborczym realna siła nabywcza gospodarstw domowych powróci do poziomu sprzed załamania z 2009 r.
Po raz ostatni spadku realnych przychodów przez cztery lata z rzędu brytyjskie gospodarstwa domowe doświadczyły w czasach królowej Wiktorii w latach 70. XIX w.
Główny doradca ekonomiczny Deloitte Roger Bootle w wypowiedzi dla BBC wyraził obawy, że konsumenci chcąc nie chcąc będą musieli ograniczyć wydatki. Ocenia, że ich spadek w br. wyniesie 1 proc. oraz 0,5 proc. w 2012 r.
Bootle zastrzegł też, że nie ma pewności, czy sektor prywatny okaże się wystarczająco prężny, by wchłonąć pracowników, zwalnianych z sektora publicznego w ramach rządowych oszczędności.
Jak ogłosił wcześniej Centralny Urząd Statystyczny, w okresie ostatniej recesji brytyjski produkt krajowy brutto zmniejszył się o 6,4 proc., podczas gdy w strefie euro o 5,3 proc., a w USA o 3,8 proc.
Deloitte przewiduje, że w latach 2011-12 brytyjski PKB będzie wzrastać corocznie o 1,5 proc. Jest to znacznie poniżej prognoz resortu finansów, iż w roku 2011 wzrost gospodarczy wyniesie 1,7 proc., a w rok później 2,5 proc.