Prezes Urzędu Transportu Kolejowego Krzysztof Jaroszyński ocenia, że mało realne jest wprowadzenie tzw. opłaty dworcowej w grudniu wraz z nowym rozkładem jazdy pociągów. Opłata ma być pobierana przez zarządcę dworców od przewoźników kolejowych.

Aby taka opłata mogła być wprowadzona UTK musi zatwierdzić jej stawki. Należąca do Grupy PKP spółka Dworzec Polski złożyła odpowiedni wniosek w styczniu tego roku. Urząd pozostawił go bez rozpatrzenia, ponieważ zabrakło w nim wykazania, że spółka ma tytuł prawny do zarządzania infrastrukturą kolejową, za korzystanie z której miałaby pobierać opłatę.

Na początku marca Urząd otrzymał nowy wniosek. Decyzji w tej sprawie wciąż nie ma. "Obecnie postępowanie jest zawieszone" - poinformował we wtorek dziennikarzy Jaroszyński.

Wyjaśnił, że "ustawowy termin publikacji stawek już minął", a wniosek nie był jeszcze oceniany pod kątem merytorycznym. "Nie jestem pewien, czy w tej sytuacji realne jest wprowadzenie tej opłaty od grudnia" - powiedział prezes UTK.

Opłata dworcowa miałaby być pobierana przez zarządcę dworców - według Dworca Polskiego mogłyby to być również samorządy - od przewoźników kolejowych, którzy płaciliby za każde zatrzymanie pociągu na dworcu.

Kolejarze proponowali, by wysokość opłat była uzależniona od kategorii dworca i długości pociągu. Przychody z tej opłaty miałyby być przeznaczone na utrzymanie ogólnodostępnych, publicznych części dworców - przejść, hal, toalet, poczekalni. Według wyliczeń kolejarzy na utrzymanie ok. 900 czynnych polskich dworców brakuje ok. 135 mln zł. rocznie.