Tego scenariusza nie przewidział żaden ekonomista. Inflacja w marcu liczona rok do roku wyniosła 4,3 proc. – podał wczoraj GUS. Ceny w Polsce rosną niemal najszybciej w całej Unii Europejskiej. Wcześniej prognozy mówiły maksymalnie o 4-proc. inflacji.
Wczorajsze dane to bardzo jasny sygnał dla Rady Polityki Pieniężnej: trzeba podwyższać stopy. I taka podwyżka w maju wydaje się już przesądzona. O ile? Anna Zielińska-Głębocka z RPP nie wykluczyła wczoraj, że może być wysoka – nawet o 0,5 pkt proc. Co więcej, ekonomiści spodziewają się, że na tym się nie skończy. Łącznie kolejne tegoroczne podwyżki mogą sięgnąć 0,75 pkt proc., podstawowa stopa procentowa wzrośnie więc do 4,75 proc.
Reakcja RPP jest tym bardziej uzasadniona, że wzrost cen w Polsce tym razem nie jest spowodowany rozgrzaniem gospodarki. Ceny winduje sytuacja na świecie, gdzie na wyścigi drożeją surowce i żywność. – Jedynym sposobem na powstrzymanie inflacji jest umocnienie złotego. A to najszybciej można zrobić, podnosząc stopy procentowe – mówi Adam Czerniak, ekonomista z Invest-Banku.
Dzięki mocniejszemu złotemu spadną ceny produktów z importu, a to wyhamuje wzrost cen. Rynek już nawet postawił na to, że stopy szybko wzrosną. Zaraz po komunikacie GUS złoty umocnił się do euro o 2 grosze – do 3,95 zł.
Umocnienie złotego będzie dobrą wiadomością dla posiadaczy kredytów w walutach, ale podwyżki stóp to bardzo zła nowina dla spłacających pożyczki w polskim złotym. Już w wyniku dotychczasowych tegorocznych podwyżek wprowadzonych przez RPP ich oprocentowanie wzrosło. – Rata kredytu na 300 tys. zł zaciągniętego na 30 lat zwiększyła się o prawie 90 zł – wylicza Marcin Krasoń, analityk Open Finance. – Upraszczając, każda kolejna podwyżka podwyższy ratę takiego kredytu o 45 – 50 zł – dodaje.
Wyższe stopy wpłyną też na spadek konsumpcji. Będziemy zaciągać mniej kredytów, ale za to skuszeni bardziej atrakcyjnym oprocentowaniem więcej zaoszczędzimy na lokatach. Niestety, do podobnego wniosku mogą dojść firmy i zamiast inwestować, jeszcze więcej pieniędzy zaczną trzymać w bankach. A to na przykład ograniczy wzrost zatrudnienia. – Może też wyhamować wzrost gospodarczy, z czym już mieliśmy do czynienia w 2005 r. – wyjaśnia Ignacy Morawski z Polskiego Banku Przedsiębiorczości.
Dlatego RPP stanie przed wyjątkowo trudnym zadaniem – jak zdusić inflację, ale nie wzrost gospodarczy.