Szwedzka spółka w rękach chińskich właścicieli radzi sobie coraz lepiej. W Polsce wyprzedziła Mercedesa i BMW
Gdy niemal równo rok temu, na początku kwietnia, amerykański Ford finalizował sprzedaż Volvo koncernowi Geely, analitycy wróżyli szwedzkiej marce zjazd po równi pochyłej. Tymczasem okazało się, że chińska odsiecz dla firmy tracącej pozycję na rynku, polegająca głównie na dofinansowaniu, przyniosła pozytywny skutek.
W dwóch pierwszych miesiącach tego roku w całej Europie z salonów wyjechało o ponad 18 proc. więcej samochodów tej marki niż w tym samym okresie ubiegłego roku.
W Polsce Volvo może się pochwalić podobną dynamiką wzrostu w całym pierwszym kwartale. Zostało liderem w klasie premium, zdobywając ponad 30-proc. udział w rynku.

Koniec kredensów

Od początku stycznia do końca marca w Polsce zarejestrowano 1324 auta Volvo, czyli o 18,5 proc. więcej niż rok temu, a nawet o 150 sztuk więcej, niż udało się sprzedać taniej, popularnej Dacii.
– To historyczny rekord – mówi Arkadiusz Nowiński, prezes Volvo Auto Polska. Jego firmie udało się w ten sposób wyprzedzić wieloletniego lidera w tej kategorii aut – Mercedesa, który w trzech pierwszych miesiącach 2011 r. sprzedał o 24 proc. aut mniej niż przed rokiem.
Co spowodowało tę poprawę pozycji Volvo? Przede wszystkim samochody przeszły w ostatnich latach głęboką metamorfozę. Wyglądem nie przypominają już kredensów, przez co może straciły nieco na praktyczności, lecz zyskały na urodzie i komforcie.
– Gama produktów została w ostatnich latach całkowicie odnowiona – mówi Andrzej Halarewicz z firmy Jato Dynamics, zajmującej się analizami rynku motoryzacyjnego.
Rynek dobrze przyjął nowe modele S60 oraz V60, a XC60, mimo że zadebiutował już 2,5 roku temu, to nadal jest najchętniej kupowanym SUV-em klasy premium w Polsce.
– To auto stanowi jedną trzecią całej naszej sprzedaży – mówi Arkadiusz Nowiński. Przyznaje, że są nawet problemy z zaspokojeniem popytu i na zrealizowanie zamówienia trzeba czekać parę miesięcy.

Marketing i moda

Wynik Volvo jest również efektem strategii marketingowej. Firma stawia na jakość obsługi w salonach. Stosuje również bardzo atrakcyjną politykę rabatową w stosunku do przedsiębiorstw. Według nieoficjalnych informacji klienci flotowi mogą liczyć na upusty sięgające nawet 20 proc. Takich zniżek nie stosują inni sprzedawcy aut klasy premium.
Teraz Volvo zaczyna walczyć również o klientów szukających aut używanych. Gwarantuje, że każdy, kto kupi samochód z drugiej ręki w specjalnym programie Volvo Selekt, będzie mógł go zwrócić po przejechaniu maksimum 1500 kilometrów, jeżeli nie będzie z niego zadowolony.
Udział w sukcesie ma specyfika polskiego rynku polegająca na tym, że wiele zamożnych firm i osób woli, żeby drogie samochody, którymi jeźdżą, jak najmniej rzucały się w oczy.

Siła stereotypu

– Wiele korporacji ma ciekawą politykę: pozwalają swoim menedżerom ze średniego i z wyższego szczebla jeździć luksusowymi samochodami, ale wolą, żeby nie były to BMW, Mercedes ani Audi – wyjaśnia Halarewicz.
Według eksperta Volvo zdobyło sobie też pewną pozycję wśród klientów indywidualnych, wykonujących wolne zawody, np. lekarzy czy prawników. – W pewnych środowiskach po prostu modnie jest jeździć Volvo – twierdzi ekspert z Jato Dynamics.
Volvo liczy, że utrzyma pozycję lidera na polskim rynku do końca tego roku i w latach kolejnych między innymi dzięki inwestycjom koncernu w projektowanie samochodów elektrycznych, w których firma widzi ogromny potencjał.