Szykuje się długa batalia między wykonawcą A1 Alpine Bau, a Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad. Austriacy przygotowali trzy ekspertyzy mówiące o zagrożeniu katastrofą przy budowie mostu według projektu GDDKiA.
Kością niezgody między budowlańcami a GDDKiA kolejny raz jest projekt jednego z mostów. Już dwa lata temu, zdaniem koncernu, nie dało się go zbudować – na etapie wznoszenia miał grozić katastrofą. Spór zakończył się usunięciem Austriaków z placu budowy A1 i ogłoszeniem ponownego przetargu na dokończenie odcinka. Prawnicy koncernu złożyli pozew w sądzie przeciwko GDDKiA o rekordowe odszkodowanie w wysokości 1,1 miliarda złotych. A Alpine Bau wystartowało w przetargu i – ku zaskoczeniu całej branży – wygrało.
Teraz inspektorzy śląskiego nadzoru budowlanego pojawili się na terenie budowy blisko 18-kilometrowego odcinka między Świerklanami a Gorzyczkami w miniony piątek.
– O zagrożeniu poinformował nas kierownik budowy. Analizujemy dokumentację, a decyzję podejmiemy najwcześniej w poniedziałek – usłyszeliśmy wczoraj w śląskim inspektoracie.
– Nie przerwaliśmy prac na naszym odcinku. Czekamy na decyzje prokuratury i nadzoru budowlanego – mówił wczoraj „DGP” Roman Sailer z Alpine.
Jak się dowiedzieliśmy, Austriacy nie wybudują jednak przeprawy według projektu GDDKiA.

Eksperci na pomoc

Alpine Bau dysponuje trzema nowymi opiniami znanych ekspertów wskazującymi na niebezpieczne wady w projekcie mostu, które grożą katastrofą już podczas budowy.
„Projekt nie zapewnia przydatności użytkowej, trwałości pod względem bezpieczeństwa, ale nie ma również walorów wykonalności w sensie aktualnego stanu techniki” – napisał profesor Alfred Pauser z Wiednia. Wtóruje mu profesor Jan Biliszczuk z Politechniki Wrocławskiej, zauważając, że choć GDDKiA wprowadziła już zmiany do pierwotnego projektu, to nadal są one niewystarczające.
Jednak według generalnej dyrekcji projekt przeprawy nie wymaga żadnych istotnych zmian i gwarantuje bezpieczeństwo zarówno budowlańcom, jak i późniejszym użytkownikom. – To kolejna pozbawiona rozsądku inicjatywa wykonawcy – brzmi oświadczenie rzecznika instytucji Marcina Hadaja.
Ostateczną decyzję w sprawie projektu podejmą śląski nadzór budowlany i prokuratura, które analizują dokumentację. – Mamy minimum 30 dni na podjęcie decyzji, czy wszcząć śledztwo w tej sprawie. Trudno się na to zdecydować, mając choćby świadomość, jakie kwoty pochłoną niezbędne ekspertyzy – usłyszeliśmy od jednego ze śledczych.

Kosztowny pat

– Przeprawa nie ma nawet nazwy poza technicznym określeniem MA 532, a już stała się przyczyną procesu o największe odszkodowanie w historii Polski. Wkrótce spowoduje największe spóźnienie w budowie autostrady w historii kraju – komentuje jeden z ekspertów przyglądających się konfliktowi.
– Działaniom Alpine można zarzucić wszystko, ale nie brak rozsądku. Gdy udowodnią, że projekt jest rzeczywiście wadliwy, zwiększą swoje szanse na wygranie rekordowego odszkodowania. Zaś GDDKiA równie mocno musi bronić swoich pozycji, aby nie dopuścić do takiego wyroku – komentuje dla „DGP” konflikt jeden z ekspertów.
Pierwotny plan zakładał, że ten odcinek autostrady będzie gotowy do stycznia 2010 roku. Dziś nikt nie chce się pokusić o odpowiedź na pytanie, kiedy pojadą nim kierowcy.
Mnożą się drogowe konflikty
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad jest także w prawnym konflikcie z wykonawcą 21-kilometrowego odcinka autostrady A4, polsko-macedońskim konsorcjum NDI i SB Granit. Chęć przerwania prac wykonawca tłumaczył zaległościami finansowymi ze strony dyrekcji, choć przyznawał się jednocześnie do opóźnień w realizacji inwestycji. Tłumaczył je jednak przyczynami obiektywnymi: powodzią oraz pracami archeologicznymi. Dyrekcja zareagowała rozwiązaniem kontraktu z winy wykonawcy ze względu na wielomiesięczne opóźnienia i nałożeniem 62 mln kary. Przedstawiciele konsorcjum zapowiedzieli, że skierują sprawę do sądu, aby rozstrzygnął ostatecznie spór. Proces jeszcze się nie rozpoczął, ale oczywiste jest, że odcinek autostrady (wart 620 mln zł) nie będzie gotowy w terminie, czyli na początku 2012 roku.