Trwające od blisko miesiąca walki przeciw libijskiemu przywódcy Muammarowi Kadafiemu spowodowały w ostatnich dniach raptowny wzrost cen ropy naftowej na świecie, której cena w Nowym Jorku przekroczyła we wtorek 105 dolarów za baryłkę.
Rekordowo wysokie ceny zanotowano we Francji, gdzie za litr benzyny bezołowiowej trzeba obecnie zapłacić średnio ponad 1,5 euro. Jest to najwyższy poziom we Francji - poprzedni rekord padł w czerwcu 2008 roku. Na niektórych stacjach benzynowych, jak w Paryżu, we wtorek litr benzyny bezołowiowej 95 i 98 był jeszcze droższy - kosztował ponad 1,8 euro.
Wobec perspektywy przedłużenia się niepokojów w świecie arabskim niektórzy eksperci obawiają się, że cena benzyny przekroczy 2 euro za litr.
Jak zauważa dziennik "Le Parisien", w ostatnich dniach francuscy kierowcy organizują się, by zaoszczędzić na rosnących kosztach paliw. Oblegają stacje benzynowe na peryferiach lub w centrach handlowych, gdzie paliwa są tańsze niż w miastach. Media radzą kierowcom, by prowadzili pojazdy "oszczędnie" (przy minimalnym zużyciu paliwa), korzystali z innych środków transportu lub podróżowali samochodami wspólnie ze znajomymi. Wszystko to ma pozwolić na uniknięcie "zrujnowania się" na koszty podroży.
Kryzysowa sytuacja na rynku ropy naftowej wywołała także reakcję rządu. Minister finansów Christine Lagarde wraz z sekretarzem stanu ds. handlu Frederikiem Lefebvrem udali się w środę z "kontrolną" wizytą na stacje benzynowe w regionie paryskim.
W trakcie tej wizyty Lefebvre zapowiedział wzmożenie monitoringu cen paliw, aby zapobiec możliwym nadużyciom ze strony dystrybutorów. Zaznaczył, że misją tą zajmie się francuski urząd powołany przez rząd w 2008 roku, tzw. Obserwatorium ds. Cen i Marż.
Ze swojej strony minister Lagarde wykluczyła obniżkę fiskalnych obciążeń, mających wpływ na cenę benzyny, np. podatku VAT.