Nouriel Roubini, amerykański ekonomista, który przewidział globalny kryzys finansowy uważa, że wzrost ceny ropy naftowej ponad 140 dolarów za baryłkę zepchnie część gospodarek zaawansowanych z powrotem w recesję – podała agencja Bloomberg.

Podkreślając, jak kruche jest odrodzenie globalnej gospodarki Roubini stwierdził, że Europejski Bank Centralny popełnia błąd „zbyt szybko” podnosząc stopy procentowe w sytuacji, gdy zadłużone kraje ze strefy euro zmagają się odbudowaniem swej konkurencyjności w eksporcie.

"Jeśli ropa naftowa powędruje tam, gdzie znajdowała się latem 2008 roku, do poziomu 140 dolarów za baryłkę, wtedy niektóre gospodarki zaawansowane zaczną znowu sięgać podwójnego dna" – powiedział Roubini reporterom w Dubaju. Dodał, że w USA, gdzie tempo wzrostu gospodarczego szybko przyspiesza, 15-20 proc. skok cen ropy nie przyczyni się do recesji, ale gospodarka może znowu zejść do żółwiego tempa.

Rewolta w krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej wypchnęła cenę ropy Brent w pobliże progu 120 dolarów za baryłkę. Goldman Sachs juz podniósł średnią cenę surowca do 105 dolarów na drugi kwartał tego roku.

Kontrakty na dostawy w kwietniu obniżyły się we wtorek o 2,11 dolarów do 103,33 dolarów w handlu elektronicznym na nowojorskiej giełdzie NYME. W Dubaju po południu za baryłkę płacono 105 dolarów. Wczoraj surowiec notowany w Nowym Jorku osiągnął 105,44 dolary, najwyższy poziom od 26 września 2008 roku. W porówn6 porównaniu z zeszłym rokiem ropa jest droższa o 27 proc., czyli przeszło o jedną czwartą.

Po godz. 16-tej we wtorek ropa Brent w Londynie wciąż była droższa o prawie 10 dolarów w porównaniu z lekką ropą teksańską i oscylowała wokół stawki 113 dolarów za baryłkę.