Ben Bernanke zapowiada kontynuację polityki pompowania pustego pieniądza na rynek, by powstrzymać słabnący wzrost gospodarki. Walkę z deficytem uważa za groźną dla gospodarki.
Ameryka szuka odmiennej od UE drogi wyjścia z kryzysu. Podczas gdy rządy kolejnych krajów „27” ogłaszają surowe plany oszczędności budżetowych, prezes Rezerwy Federalnej Ben Bernanke zapowiedział wczoraj kontynuację polityki pompowania pustego pieniądza na rynek, aby podtrzymać słabnący wzrost gospodarczy. Jego zdaniem również zdecydowana walka z deficytem budżetowym jest nawet groźna dla gospodarki USA.
– Nie ma magicznego poziomu długu publicznego, którego nie należy przekroczyć – przekonywał szef banku centralnego.
Bernanke po raz pierwszy występował przed komisją ds. budżetu Kongresu po zdobyciu przez Republikanów większości w izbie niższej amerykańskiego parlamentu. Tymczasem jej przewodniczący Paul Ryan z Tea Party uważa, że nadszedł najwyższy czas na uzdrawianie finansów publicznych USA. Jak oblicza Biuro ds. Budżetu Kongresu (CBO), z powodu wysokiego deficytu budżetowego już w kwietniu amerykański dług publiczny osiągnie wyznaczony przez Kongres limit 14,3 bln dol. Wówczas bez zgody większości deputowanych skarb państwa nie będzie mógł zaciągać nowych zobowiązań.
W Unii na specjalnym szczycie na początku marca kanclerz Angela Merkel chce zmusić pozostałe kraje UE do przyjęcia w swoich konstytucjach zapisu o maksymalnym poziomie długu publicznego. Miałaby to być kluczowa część tzw. paktu na rzecz konkurencyjności. Bernanke uznał jednak wczoraj, że Ameryka musi przyjąć odmienną strategię.
– Jeżeli limit nie zostanie podniesiony, wówczas Stany nie będą w stanie obsłużyć długu i znajdą się w stanie bankructwa. To spowoduje ogromne szkody – przekonywał Bernanke.
Fed chce przynajmniej do czerwca kontynuować program skupywania nowo wyemitowanych obligacji skarbu państwa (łącznie za 600 mld dol.), co de facto oznacza dodrukowywanie pustych pieniędzy i zwiększenie długu publicznego, który już dziś wynosi 93,4 proc. PKB.
Bernanke tłumaczył wczoraj, że utrzymanie programu stymulacyjnego jest konieczne, bo czynniki, które zapewniały w zeszłym roku wzrost amerykańskiej gospodarki, jak odbudowa rezerw przez przedsiębiorstwa i przywrócenie zaufania do banków, wyczerpują się. Zdaniem szefa Fed od 5 do 10 lat zajmie powrót do poziomu bezrobocia sprzed kryzysu. O ile w latach 2008 – 2009 amerykańska gospodarka straciła 8,7 miliona miejsc pracy, to w zeszłym roku udało się ich odtworzyć tylko milion.
Paul Ryan, który urósł do roli głównego rzecznika uzdrowienia finansów publicznych w Partii Republikańskiej, nie dał się przekonać argumentom szefa Fed. – Nasza polityka monetarna jest na bardzo, bardzo niebezpiecznej drodze – mówił. Jego zdaniem polityka stymulowania rynku połączona z utrzymywaniem bardzo niskich stóp procentowych może spowodować nie tylko eksplozję długu publicznego, ale też wybuch inflacji.
Roczny wskaźnik inflacji wyniósł w styczniu w USA 1,7 proc., jednak zdaniem ekspertów pytanych przez Reutera może do końca roku zwiększyć się do 3 proc.
Szef Fed utrzymuje, że inflacja w USA pozostaje na „bardzo umiarkowanym poziomie”. Jego zdaniem notowany w ostatnich miesiącach wyraźny wzrost cen żywności i paliwa jest spowodowany czynnikami zewnętrznymi, w tym przede wszystkim wzrostem popytu ze strony Chin, a nie sytuacją wewnątrz Stanów Zjednoczonych.