Chodzi o wydarzenie z 4 lutego 2004 r., kiedy to pracownik Domu Maklerskiego PKO BP wprowadził gigantyczne na tamte czasy zlecenie sprzedaży futures na WIG20, załamując tym samym kurs kontraktu. Dochodzenie prokuratury pokazało, że z nagłej zmiany wyceny instrumentu skorzystał Arkadiusz O. i powiązana z nim spółka zarejestrowana na Wyspach Dziewiczych - zaznacza gazeta giełdy.
Od listopada 2005 r., przez pięć lat, nie udało się jednak rozpocząć sprawy sądowej tej afery. Z różnych zresztą przyczyn - akcentuje "P". Teraz pierwszą rozprawę wyznaczono na 18 marca. Losy sprawy karnej mogą być decydujące dla tych inwestorów, którzy mają prawo ubiegać się o odszkodowania. Aż 5,4 mln zł mogli stracić gracze nieprzygotowani na nagłe wahania kursu futures na WIG20, zaś na 2,3 mln zł oszacowała prokuratura zarobek oskarżonych w tzw. aferze 4 lutego - czytamy w "Parkiecie".