Polska zajmuje niechlubną 22. pozycję w Unii Europejskiej pod względem innowacyjności gospodarki. Gorzej jest tylko na Litwie, w Bułgarii, na Łotwie, w Rumunii i na Słowacji.
W tych krajach rejestruje się najmniej patentów w skali całej Unii. Nasze państwo przeznacza również najmniejszą część dochodu narodowego na badania i rozwój, a firmy inwestują najmniej w nowe produkty. Takie wnioski płyną z opublikowanego wczoraj w Brukseli rankingu innowacyjności w UE.
Tylko Estonii i Czechom udało się pod tym względem przegonić pojedyncze kraje starej Unii: Grecję, Hiszpanię i Włochy. W skali od 0 do 1, w której najwyższa ocena oznacza pełne wykorzystanie potencjału innowacyjności, Polska otrzymuje tylko 0,25 pkt.
Na pocieszenie pozostaje to, że w innych badaniach – opublikowanych również wczoraj przez UE – Polska wypada zupełnie przyzwoicie. Chodzi o umiejętność sprawnego czytania przez młodzież poniżej 15. roku życia. W Polsce 15 proc. nastolatków jest zagrożone wtórnym analfabetyzmem i ma problemy z matematyką oraz naukami przyrodniczymi. Mniej jest tylko w Finlandii, Estonii i Holandii. W Niemczech potencjalnych wtórnych analfabetów jest 18 proc., z kolei w Bułgarii i Rumunii aż 40 proc.
Dobry wynik Polski w tej kategorii nie przekłada się jednak na późniejsze inwestowanie w nowoczesną gospodarkę i co za tym idzie wykorzystanie zdolnej młodzieży. Liderami pozostają pod tym względem kolejno Szwedzi, Duńczycy, Finowie i Niemcy.
Problem braku relacji między uzdolnioną młodzieżą a inwestycjami w innowacje widać jednak, gdy kraje europejskie porówna się z tymi ze Stanów Zjednoczonych czy Azji.
Dystans do takich państw jak USA czy Japonia wciąż się pogłębia. Europejskie uniwersytety odnoszą sukcesy, ale firmy nie angażują ich w innowacyjne projekty.