Zdaniem Soroczyńskiego w 2011 r. PKB wzrośnie o 4,5 proc., najlepszy będzie I kwartał ze wzrostem 4,6 proc.
"Głównym czynnikiem napędzającym gospodarkę w I kwartale będą inwestycje oraz wzrost mocy wytwórczych. Należy także pamiętać o słabym I kwartale 2010 roku, który praktycznie był stracony przez pogodę. Efekt bazy przyczyni się, więc do tego, że I kwartał będzie najlepszy w całym roku, a PKB wzrośnie o 4,6 proc." - powiedział.
"Motorem napędowym w całym roku, oprócz inwestycji, będzie także spożycie indywidualne. Oceniam, że w bieżącym roku wzrośnie ono o 4 proc., wobec 3 proc. wzrostu w 2010 roku. Mam pewne obawy względem spożycia zbiorowego, gdyż w tym segmencie należy spodziewać się oszczędności. Warto pamiętać także, że rok 2011 będzie okresem wzmożonych rozliczeń faktur przy inwestycjach związanych z ME 2012" - dodał.
Soroczyński prognozuje, że w II kwartale PKB wzrośnie o 4,1-4,2 proc., a w III i IV kwartale o 4,4-4,5 proc.
W ocenie Soroczyńskiego ze względu na brak podwyżek stóp procentowych pod koniec 2010 r. inflacja w I kw. będzie mocno podwyższona, a do celu inflacyjnego NBP (2,5 proc. - PAP) obniży się dopiero we wrześniu.
"Myślę, że w pierwszych miesiącach roku inflacja będzie znacznie podniesiona. W marcu ceny mogą wzrosnąć o 3,7-3,8 proc. rok do roku. Taka podwyższona inflacja jest skutkiem braku reakcji RPP w końcówce roku i pozostawieniem stóp procentowych na dotychczasowym poziomie. Nawet w lecie inflacja utrzymywać się będzie powyżej 3,5 proc., dopiero we wrześniu zacznie się obniżać. Spadek CPI w ostatnich miesiącach będzie związany głównie z wyższą bazą z 2010 roku, w grudniu inflacja wyniesie 2,9 proc. licząc rok do roku" - powiedział."Oceniam, że średnioroczna inflacja CPI w 2011 roku osiągnie 3,4 proc." - dodał.
Według niego złoty będzie się powoli umacniał. "Uważam, że obecne umocnienie obserwowane na początku roku, jest tylko sezonowe i będzie trwało do lutego. Jest to efekt nowego roku i faktu, że inwestorzy otwierają na polskim rynku nowe pozycje. Z początkiem marca zacznie się korekta, która będzie trwała do kwietnia. Następna korekta przyjdzie w okresie letnim i w październiku. Te wahania sprawią, że do końca roku złoty umocni się o 4-5 proc., do 3,75-3,80 za euro" - powiedział w rozmowie z PAP Soroczyński.
"Wzrost wartości złotego nie zaszkodzi polskiemu eksportowi. Wydaje się, że optymalnym poziomem dla polskiego eksportu jest wycena euro na poziomie 3,6-3,7 złotego. Gdyby złoty umocnił się do poziomu 3,5 za euro byłaby to aprecjacja zbyt szybka, która zdusiłaby eksport" - dodał.
Soroczyński dodał, że kurs złotego do dolara jest dla eksportu mniej istotny, a kształtowany będzie w znacznej mierze przez parę: euro-dolar.
"Jeżeli kurs euro-dolara będzie w 2011 roku w miarę stabilny, to można spodziewać się, że dolar wobec złotego będzie lekko tracił" - powiedział.
"Należy pamiętać, że zdecydowana większość polskich eksporterów produkuje także na rynek krajowy. Przy umocnieniu złotego tracą na eksporcie, ale notują większe zyski na rynku krajowym, gdyż w skutek umocnienia złotego spada obciążenie kredytowe, co wpływa na zwiększenie konsumpcji prywatnej" - dodał.