Stary Browar, luksusowe centrum handlowe należące do żony najbogatszego Polaka Jana Kulczyka, oraz Zarząd Dróg Miejskich zdecydowały, że w 2011 r. ich dostawcą energii będzie Tauron Sprzedaż, spółka działająca przede wszystkim na Śląsku.
– Przedstawiliśmy bardzo dobrą ofertę, która jednak nie zyskała uznania – tłumaczy Paweł Oboda, dyrektor komunikacji korporacyjnej w Enei.
Nowe umowy oznaczają dla Tauronu zwiększenie przychodów o 13 – 15 mln zł rocznie. To zaledwie 0,1 proc. przychodów koncernu. Oznacza to jednak, że walka o pieniądze biznesowych odbiorców prądu powoli nabiera rumieńców.
Klientów zaczynają sobie podbierać także inni gracze. W ubiegłym roku do stajni gdańskiej Energi przeszły Era oraz gmina Zakopane. Tymczasem południe Polski to obszar działalności Tauronu. Z kolei PGE podebrało konkurencji m.in. Telekomunikację Polską. Firmy cieszą się z wysypu ofert, bo na zmianie dostawcy mogą zaoszczędzić nawet 10 proc. kosztów energii.
Ostra konkurencja to efekt uwolnienia cen dla tego segmentu rynku w grudniu 2007 r. Gospodarstwa domowe są jedyną grupą klientów, dla której Urząd Regulacji Energetyki wciąż zatwierdza taryfy. Firmy nie kwapią się do walki o ten rynek, bo obecne taryfy są zbyt niskie.
Reguły gry mogą się jednak zmienić, kiedy URE przestanie ustalać stawki. Może to się stać w ciągu dwóch lat, może nawet wcześniej.
Do tego przygotowuje się Enea, której twarzą został Michał Żebrowski. Koszty dwuletniej kampanii mogą sięgnąć ok. 30 mln zł. Spółka tłumaczy, że reklamy z udziałem aktora pomogą jej zdystansować konkurencję, bo do walki stanie jako nieanonimowy dostawca energii. W tym ma pomóc angaż Żebrowskiego.
Pomysł kampanii krytykuje jednak Roman Jędrkowiak, były szef marketingu ING, który do promocji banku zaangażował Marka Kondrata. – Na razie kampania w wykonaniu Enei sprawia wrażenie przypadkowej, trochę w duchu, że jak nie mam pomysłu na siebie, to zatrudnię Żebrowskiego – mówi Jędrkowiak.