Według niego, w latach 70. polski dług publiczny wzrósł o 40 proc. produktu krajowego brutto (w proporcji do PKB z 1980 r.).
Rządowy raport fiskalny, na który powołuje się autor artykułu, przewiduje, że w latach 2008-2013 dług publiczny zwiększy się o 330 mld zł, nie licząc wynoszących 30 mld zł wydatków na infrastrukturę drogową, przesuniętych z budżetu centralnego do Narodowego Funduszu Budowy Dróg. Oznacza to, że dług zaciągnięty przez rząd Donalda Tuska wyniesie 21 proc. PKB - szacuje Rybiński.
"Drogi i elektrownie zbudowane w latach 70. dowodzą, iż nie wszystkie pieniądze pożyczone przez Gierka zostały zmarnowane, ale Polska nie była w stanie spłacić długu i zbankrutowała" - zaznaczył Rybiński.
"Polska uniknęła kryzysu dzięki korzystnemu splotowi trzech czynników"
Według niego Polska uniknęła kryzysu z lat 2008-09, który uderzył w inne państwa, dzięki korzystnemu splotowi trzech czynników: odpornej na kryzys strukturze gospodarki (uzależnionej tylko w niewielkim stopniu od handlu zagranicznego), obniżeniu podatków w przededniu kryzysu oraz ekspansji fiskalnej w stylu keynesowskim.
Ten ostatni aspekt polityki rządu najbardziej niepokoi Rybińskiego. Ma on obawy, czy fiskalną ekspansję na tak dużą skalę uda się utrzymać. Wskazuje, iż udział wydatków publicznych w PKB wzrośnie w latach 2008-11 z 42 proc. do 48 proc., w dużym stopniu za sprawą znacznego zwiększenia finansowanych przez UE inwestycji w dziedzinie infrastruktury.
Jak zaznacza Rybiński, by zminimalizować ryzyko destabilizacji finansowej ekonomiści wezwali rząd do przyspieszenia pilnie potrzebnych reform strukturalnych: racjonalizacji wydatków socjalnych, likwidacji przywilejów określonych grup, jak rolnicy i górnicy, podniesienia jednego z najniższych w UE wieku przechodzenia na emeryturę i zredukowania deficytu budżetowego.