Od listopada zaczną się zwolnienia. Do marca przyszłego roku pracę może stracić nawet cała załoga licząca ponad 1800 osób. Zarząd powiadomił już związki zawodowe o planach likwidacji działalności produkcyjnej. – Podjęliśmy działania zmierzające do zwolnień grupowych – przyznaje Roman Bugaj, rzecznik prasowy FSO. Nie chce określić, ilu pracowników będzie musiało odejść, ani jaki los czeka spółkę, która ubiegły rok zakończyła ze stratą 189 mln zł.
W marcu wygasa licencja na Chevroleta Aveo. Produkcja zestawów montażowych przestarzałego Lanosa dla odbiorców na Wschodzie firmy nie utrzyma. W tym roku zakład ma opuścić 55 tys. aut, dziesięciokrotnie mniej, niż wyjeżdża z tyskiej fabryki Fiata. Planu ratunkowego, którym miała być umowa na montaż chińskich aut, na razie nie ma.
Według naszych informacji firma będzie funkcjonować w kadłubowej postaci, zarządzając kilkoma spółkami spośród 12, które w tej chwili wchodzą w skład Grupy FSO Żerań. Szansę na funkcjonowanie bez głównego odbiorcy, jakim jest obecnie FSO, ma dwóch, może trzech producentów podzespołów. Przetrwać mogą grójecki producent foteli i ciechanowski wytwórca elementów z tworzyw sztucznych.
Do sprzedania za to będzie 110 ha gruntów będących w użytkowaniu wieczystym FSO. Tereny te są wyceniane na minimum miliard złotych. Ceny ziemi w tamtym rejonie stolicy wahają się od 250 do 750 euro za metr kwadratowy, zatem grunt może być wart nawet ponad 3 mld zł.
Za klęskę FSO w dużej mierze odpowiedzialne są władze stolicy, które w tym roku podwyższyły czynsz za użytkowanie wieczyste z 7 do 22 mln zł rocznie.