Przyznawanie wyróżnień biznesowych za pieniądze to zyskowny interes.
Gala w świetle kamer, reklama w mediach i dumnie brzmiący tytuł lidera biznesu czy orła przedsiębiorczości to idealny wabik na klientów. Rocznie kilkadziesiąt tysięcy polskich firm startuje do wyścigu o biznesowe wyróżnienia i certyfikaty, które podniosą ich prestiż. Nie za darmo.

Laurka

„Rekomendujemy firmę Jana Kowalskiego jako rzetelnego przedsiębiorcę. Wyrazy uznania za rzetelność, terminowość i profesjonalizm” – taką laurkę z logo Krajowego Rejestru Długów wystawia Business Partner, właściciel portalu RekomendowaneFirmy.pl.
Estetyczny certyfikat można powiesić w ramce, wstawić na stronę internetową i z dumą pokazywać klientom. Jak go zdobyć? Nic prostszego – wystarczy zapłacić. Za blisko 2,5 tys. zł dyplom jest nasz. I nieważne, że firma zalega z pensją dla pracowników i już zaistniała na czarnej liście dłużników.
– Proszę się nie martwić. Nie słyszałam, żeby to zablokowało sprawę – mówi konsultantka, do której dzwonimy, przedstawiając się jako właściciel zakładu spa pod Poznaniem. Okazuje się, że logo KRD mogą się posługiwać wszystkie firmy, które mają z nim umowę, jak Business Partner.
– Licencjonowany użytkownik ma dostęp do baz. Co z nim robi, to jego sprawa – mówi Michał Kostrowicki z biura prasowego i dodaje, że KRD przyznaje własny certyfikat dla rzetelnej firmy. O innych nic mu nie wiadomo.

Radosna twórczość

Tymczasem firm, które zarabiają na przedsiębiorcach śniących o statuetce rekina biznesu czy certyfikacie najwyższej jakości, jest coraz więcej. – Ten boom zaczął się od kampanii „Teraz Polska”. Dziś to już prawdziwy biznes na handlu prestiżem – mówi Leszek Piczak, dyrektor biura zarządu zakładów magnezytowych Ropczyce SA. Jego firma ma na koncie kilka podobnych tytułów, ale jak zapewnia, wszystkie zdobyte uczciwie.
Wiarygodność wielu laurów budzi jednak podejrzenia. Jak relacjonuje członek jury konkursu Lider Biznesu organizowanego przez firmę Amadeus Art z Bydgoszczy, na decyzję o wyborze zwycięzców miał kilka godzin. – Polegało to na ocenie radosnej twórczości właścicieli firm, bo mieliśmy do dyspozycji tylko ankiety przez nich samych wypełnione – opowiada.
Chętnych było ponad 100, mimo że za samo wzięcie udziału w rankingu w zależności od wielkości firmy trzeba zapłacić od 480 zł do prawie 5 tys. zł. Dodatkowo laureaci musieli wpłacić 500 zł na konto organizatora i 2,7 tys. zł za reklamę w branżowym piśmie. W tym roku konkursu jednak nie będzie – usłyszeliśmy od organizatorów.
Biznesowych nagród nikt nie weryfikuje. Tylko większe wpadki są nagłaśniane przez media.