Od 2011 rok na polskich autostradach miał działać system elektronicznego poboru opłat dla ciężarówek i autobusów. Miał rejestrować, ile przejechały i automatycznie wyliczać opłatę. Ale systemu nie będzie.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zastanawia się nad unieważnieniem przetargu. Z naszych informacji wynika, że sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. – Jeszcze kilka dni temu była decyzja: kasujemy przetarg i rozpisujemy następny. Teraz szanse na rozstrzygnięcie postępowania i podpisanie umowy są pół na pół – mówi osoba znająca kulisy sprawy.

Kontrakt za 3,8 mld zł

Oferty na budowę e-myta w Polsce złożyły dwie firmy – My Toll, czyli konsorcjum firm Strabag, Satellic, Kulczyk Investments oraz austriacki KapshTrafficCom. Firmy zażądały jednak wyższej zapłaty niż zakładała GDDKiA. Na ośmioletni kontrakt przeznaczyła ona ok. 3,8 mld zł.
– Tymczasem oferty w różnych wariantach sięgają 5 – 6 mld zł – słyszymy od naszego rozmówcy.
Na swoją niekorzyść działają również same firmy, które w nieformalny sposób oskarżają się o stosowanie nieczystych zagrywek.
Według Adriana Furgalskiego z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, jeżeli rząd unieważni przetarg, nie będzie już szans na dotrzymanie unijnego terminu na uruchomienie systemu 1 stycznia 2012 r. Polska wyznaczyła sobie termin o pół roku krótszy.– Jakie są gwarancje, że w kolejnym przetargu nie pojawią się protesty? – pyta Adrian Furgalski.
W momencie uruchomienia elektroniczne myto ma być pobierane na 630 km autostrad, ok. 570 km dróg ekspresowych i ok. 400 km dróg krajowych. Docelowo w 2019 roku – na 9,1 tys. km polskich dróg i autostrad.
Na opóźnieniu zyskać mogą transportowcy, którzy już obliczyli, że po wprowadzeniu e-myta miesięczne koszty funkcjonowania średniej wielkości firmy z sektora wzrosną o 30 – 60 tys. zł, nawet jeśli rząd wydłuży ważność winiet, które wygasają 1 lipca 2011 r., i na czas przejściowy wprowadzi winiety miesięczne.

Zarobek na rekompensatach

Zyskać mogą również firmy eksploatujące płatne autostrady, czyli Autostrada Wielkopolska SA (A2 Konin – Stryków) i Stalexport Autostrada Małopolska (A4 Katowice – Kraków). Nadal będą dostawać z budżetu rekompensaty za darmowy przejazd.
Na początku września NIK zarzuciła Ministerstwu Infrastruktury i GDDKiA, że dopuściły do wypłacenia tym spółkom prawie 200 mln zł, które im się nie należały. Chodzi o rekompensaty za okres po 2005 r. Według NIK w zeszłym roku rząd wyegzekwował ponad 30 mln zł nadpłaty od Stalexportu. Trwa spór o zwrot nadpłaty.