Nowe auto można kupić z upustem rzędu kilkunastu tysięcy złotych. A będzie jeszcze taniej, o ile przecenionych samochodów nie wykupią przedsiębiorcy, którzy tracą prawo do pełnego odpisu VAT.
Można już kupić nowe auto nawet z 20-proc. rabatem. Ale, jak zapewniają sprzedawcy, sezon promocyjny w salonach samochodowych dopiero się rozkręca.
O promocyjny zawrót głowy klientów mają przyprawić dopiero oferty, które pojawią się w październiku i listopadzie. Według Adama Pietkiewicza, szefa Polskiej Grupy Dealerów, jest jeszcze za wcześnie, aby próbować oszacować skalę przecen, z którymi będziemy mieć wtedy do czynienia. Według niego na wielkość upustów bowiem wpłyną dwa przeciwstawne czynniki.
Pierwszy z nich wiąże się z likwidacją pełnego odpisu VAT na samochody z kratką, którą Ministerstwo Finansów zapowiedziało na początek nowego roku. Drugim jest ogłoszony przez Unię Europejską zakaz sprzedaży aut z normą emisji spalin niższą od Euro V. On także wchodzi w życie od stycznia.
Nie jest tajemnicą, że szczególnie u sprzedawców marek francuskich i włoskich samochodów z normą emisji Euro IV jest jeszcze dużo.
Unijny zakaz powinien zmusić koncerny do dalszych obniżek cen samochodów, aby wyprzedać modele niespełniające nowych norm emisji spalin. Jednak, jak twierdzi Wojciech Drzewiecki, szef Instytutu Samar, przeceny mogą się okazać niepotrzebne, jeśli przedsiębiorcy ruszą do kupowania aut z kratką.
Już w sierpniu dilerzy odnotowali gwałtowny wzrost zamówień na tego typu samochody, a u niektórych popyt wzrósł nawet o 60 proc.
– Jeżeli ten trend się utrzyma, to place z nowymi autami szybko opustoszeją bez dodatkowych rabatów – uważa Drzewiecki.
Przewrotnie może się więc okazać, że wrześniowe rabaty będą jedynymi w tym roku. A to byłby najgorszy z możliwych scenariuszy dla klientów.
W przyszłym roku ceny nowych samochodów nie tylko w Polsce, ale w całej Europie wzrosną właśnie z powodu upowszechnienia normy emisji spalin Euro V. Według ekspertów Samaru możliwy jest wzrost cen nawet o 10 proc.
Innego zdania jest Jacek Gnoiński, kierownik działu analiz w Info-Expert, firmie, która specjalizuje się w wycenie rynkowej samochodów. Uważa on, że ceny nowych aut szybko wrócą do poziomu z tego roku.
Według niego producenci aut spełniających normę Euro V zawyżali ich ceny, po to aby klienci chętniej kupowali samochody mniej ekologiczne. Kiedy już ten czynnik zniknie, ceny pójdą w dół.
W sierpniu wzrosła sprzedaż aut w Polsce
Letnie miesiące były nadzwyczaj łaskawe dla sprzedawców nowych aut w naszym kraju. Z zestawienia Europejskiego Stowarzyszenia Producentów samochodów ACEA wynika, że w sierpniu sprzedano w naszym kraju 22,5 tys. aut – o 7,3 proc. więcej niż rok temu. Takiego wzrostu nie odnotowały firmy samochodowe w innych krajach. – Liczba rejestracji nowych samochodów w krajach UE i EFTA w porównaniu do zeszłego roku zmniejszyła się w lipcu tego roku o 18,6 proc., a w sierpniu spadła o 12,9 proc. – podała ACEA. W lipcu zarejestrowano na Starym Kontynencie tylko lekko ponad milion samochodów, a w sierpniu 701 tys. sztuk. W rezultacie do końca sierpnia zarejestrowano tylko 9 mln samochodów – o 3,5 proc. mniej niż rok temu. Prawdziwy dramat rozgrywa się w Niemczech. W tym kraju w lipcu liczba rejestracji zmniejszyła się o ponad 30 proc., a w sierpniu o 27 proc. Dwucyfrowe spadki odnotowano także we Włoszech (-25, 7 proc. i -19.3 proc.) Hiszpanii (24, 1 proc. i 23,8 proc.), a także na drugim rynku motoryzacyjnym naszego kontynentu, tj. we Francji (-12, 8 proc. i 7,9 proc.). Nie ma producenta, który nie cierpi z tego powodu. Sprzedaż Volkswagena zmniejszyła się w lipcu o 15 proc., a w sierpniu o 11 proc. Jednak z największych graczy na europejskim rynku największe straty poniósł włoski Fiat. Sprzedaż tej marki stopniała wobec zeszłego roku o ponad 31 proc. w lipcu i o 24 proc. w sierpniu.