Tylko 40 proc. Polek zdolnych do pracy jest aktywnych zawodowo. W rezultacie tworzą one zaledwie 40 proc. PKB.
Znane Polki szukają sposobu na zmianę tych proporcji. Wczoraj w Olsztynie zorganizowały pierwszą debatę.
To ma być dopiero początek dyskusji o aktywizacji zawodowej kobiet. Do grudnia w każdym województwie odbędzie się dyskusja pod nazwą „Czas na kobiety”. – Polki muszą wziąć sprawy we własne ręce i przyjąć bardziej roszczeniową postawę – mówi znana feministka prof. Magdalena Środa, jedna z uczestniczek wczorajszej debaty. Blisko dwustu mieszkanek Olsztyna słuchały też minister pracy Jolanta Fedak i szefowa PKPP Lewiatan Henryka Bochniarz.
Kobiety narzekały, że trudno im pogodzić pracę z wychowaniem wielodzietnej rodziny, że brakuje żłobków i przedszkoli. Szkopuł w tym, że ustawa żłobkowa, która ma wyjść naprzeciw tym problemom, powstała jeszcze, gdy minister pracy była Joanna Kluzik-Rostkowska z PiS. I do dziś nie została uchwalona. – A są ustawy, jak hazardowa, które przechodzą przez Sejm błyskawicznie – podkreśla prof. Środa.
Brak żłobków i przedszkoli to rzeczywiście jeden z głównych problemów, które zatrzymują kobiety w domu. Spośród Polek między 24. a 49. rokiem życia, które mają dzieci, pracuje 66 proc. W tym samym przedziale wiekowym zatrudnienie znajduje aż 74 proc. bezdzietnych Polek. To jednak nie koniec problemów. Te kobiety, które znajdują pracę, zarabiają gorzej niż panowie. W 2008 r. największe dysproporcje były na Mazowszu: kobiety zarabiały tu 4,5 tys. zł, mężczyźni 6,5 tys. zł.
Specjaliści PKPP Lewiatan, która organizuje cykl debat, przekonują, że aby poprawić sytuację kobiet na rynku pracy, trzeba m.in. wprowadzić systemowe rozwiązania, które pomogą im łączyć życie rodzinne z zawodowym.