Handel zagraniczny nie pomaga już we wzroście gospodarczym. Coraz słabszy eksport przy zwiększonym imporcie będzie ściągał w dół tempo wzrostu rozwoju w kolejnych kwartałach.
Handel zagraniczny nie pomaga już we wzroście gospodarczym. Coraz słabszy eksport przy zwiększonym imporcie będzie ściągał w dół tempo wzrostu rozwoju w kolejnych kwartałach.
To, co stanowiło o sile polskiej gospodarki w czasie kryzysu – przewaga eksportu nad importem – przestaje działać. Od drugiego kwartału importujemy coraz więcej, co powoduje, że bilans w handlu zagranicznym stał się niekorzystny dla wzrostu gospodarczego.
Tzw. eksport netto zaczął nam zmniejszać dynamikę PKB, w drugim kwartale ten ujemny wpływ wyniósł 0,3 proc. Ile wyniesie w trzecim? Ekonomiści są pewni, że nadal tzw. kontrybucja eksportu netto do PKB będzie ujemna. Pytanie tylko, jak bardzo.
Pierwsze dane o handlu zagranicznym w III kwartale są dużo słabsze, niż oczekiwano. Eksport w lipcu wzrósł, ale tylko o 16 proc. w skali roku, znacznie poniżej oczekiwań (ok. 20 proc.). Na dodatek dynamika importu była o 3 pkt proc. większa. Deficyt w handlu zagranicznym urósł do 865 mln euro z 287 mln euro w czerwcu.
– To może być jakieś przesunięcie. Wystarczy, że z opóźnieniem wystawiono faktury na jakieś duże dostawy, by zmniejszyć wynik eksportu o 100 – 150 mln euro. Nie załamywałbym rąk, choć wszyscy spodziewaliśmy się lepszego wyniku – mówi Piotr Soroczyński, ekonomista Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.
Eksportowi wyraźnie nie pomaga wychładzanie koniunktury w Niemczech. Pierwsze oznaki już widać. Zamówienia w przemyśle nieoczekiwanie spadły w lipcu o 2,2 proc. w skali miesiąca – analitycy oczekiwali 0,5 proc. wzrostu. Wyhamowała tam także produkcja przemysłowa – jej wzrost wyniósł 0,1 proc. miesięcznie zamiast 1 proc. Nie najlepsze wyniki zanotował także niemiecki eksport, który spadł o 1,5 proc., choć miał się nie zmienić wobec czerwca.
Między innymi dlatego ekonomiści uważają, że całe drugie półrocze powinno upłynąć pod znakiem osłabienia polskiego eksportu. Według Piotra Soroczyńskiego dynamika wzrostu będzie maleć z miesiąca na miesiąc. Pod koniec roku może wynosić tylko 10 – 12 proc. Za to import będzie rósł.
– Firmy odbudowują zapasy surowców i półproduktów. W związku z tym import będzie bardzo silny – mówi Piotr Soroczyński.
Efekt? Zdaniem Piotra Bielskiego, ekonomisty BZ WBK, niekorzystny bilans w handlu zagranicznym może zmniejszać dynamikę PKB w IV kwartale o 1 – 1,2 proc. I gdyby nie odbudowujący się popyt krajowy, trudno byłoby utrzymać tempo wzrostu PKB powyżej 3,5 proc.
– Na razie nie zmieniamy naszych prognoz wzrostu PKB na ten rok. Spodziewamy się, że będzie to 3,5 proc. – mówi Piotr Bielski. Dodaje jednak, że spowolnienie w Niemczech będzie widoczne w wynikach polskiej gospodarki w przyszłym roku. – Zbytnio się nie rozpędzimy. Może uda się utrzymać 3,5-proc. tempo wzrostu PKB – mówi ekonomista.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama