Szykują się żniwa dla czterech producentów urządzeń fiskalnych i obsługujących je serwisów. Zarobią na planowanej od pierwszego stycznia zmianie VAT i zyskają od początku maja 2011 roku co najmniej dwieście tysięcy nowych klientów.

Pod koniec wakacji zaczynają powstawać listy społeczne na sylwestra. To nie będą jednak imprezy z szampanem i cekinami, tylko z fachowcami i urządzeniami do przestawiania kas fiskalnych. 1 stycznia 1,5 miliona firm będzie musiało działać według nowych stawek VAT. Pracownicy serwisów obsługujących kasy już teraz nie nadążają z odbieraniem telefonów od właścicieli sklepów, którzy zaczęli zaklepywać wizyty fachowców w noc sylwestrową. – Nie dla wszystkich znajdziemy czas. Doszło do tego, że nasi klienci chcą tworzyć listy kolejkowe – mówi Dariusz Racinowski z obsługującego kasy serwisu Emar.

Nie wiemy jeszcze, czy wyższe podatki ocalą finanse państwa, ale na pewno zdrowo podreperują finanse firm działających na rynku kas fiskalnych. To zastrzyk 300 milionów złotych. Z tego na samej operacji „Sylwester” – przynajmniej 70 – 80 milionów przy stawce za godzinę pracy fachowca od 60 do 100 złotych netto.

Ale sylwester nie będzie końcem żniw dla kasowej branży. Następna fala przyjdzie 1 maja przyszłego roku, kiedy kasy fiskalne będą musieli zamontować lekarze, prawnicy, krawcowe czy detektywi. Armia około 150 tys. nowych użytkowników zapewni duże zyski czterem głównym producentom urządzeń w Polsce – przede wszystkim Novitusowi i Posnetowi, które trzymają ponad połowę rynku, a także firmom Elzab i Torell.

Producenci w zwykłym roku, kiedy w VAT nic się nie zmienia, sprzedają około 180 tysięcy kas w średniej cenie nieco poniżej tysiąca złotych. Teraz liczą na sprzedaż dodatkowych 200 tysięcy urządzeń, gdyż część firm kupi dwa, by mieć rezerwę na wypadek awarii. Ministerstwo Finansów szacuje, że kas sprzeda się nawet 300 tysięcy. Tak czy inaczej producenci mogą być spokojni, ich przyszłoroczne obroty będą o 200 – 220 mln zł wyższe niż zazwyczaj.

– To będzie świetny rok – cieszy się Maciej Rudaś z firmy Torell, producenta kas.

Dla serwisantów i producentów na pewno. Nowych użytkowników zakup kas też nie powinien szczególnie zaboleć. Koszt zakupu urządzeń będą mogli odliczyć od podatków. Gorzej z klientami sklepów, którym przeprogramowane kasy 1 stycznia przyszłego roku wydrukują paragony z wyższymi cenami.

Serwisy będą wzywane do dokonania zmian w kasach, mimo że modyfikacje można przeprowadzić samodzielnie. Zmiana stawek VAT na urządzeniu fiskalnym jest dokładnie opisana w instrukcji obsługi.
– Choć przestawienie kas nie jest trudne, część podatników nie zdecyduje się na dokonanie tego na własną rękę. Będą się obawiali, czy zmiany wykonają poprawnie. Kasy fiskalne to przecież przedłużenie ręki Ministerstwa Finansów – mówi Piotr Marzec z giełdowego Novitusa (dawny Optimus), lidera na rynku urządzeń fiskalnych.
Sprawa jest o tyle skomplikowana, że żywność ma różne stawki nawet na produkty z tej samej kategorii. Na przykład ciastka mogą być objęte podatkiem 7 lub 22 proc. – Klienci, czyli punkty sprzedaży, już teraz zapowiadają, że będą korzystać z naszych usług – mówi Dariusz Racinowski z serwisu Emar. Fachowcy będą uwijali się jak w ukropie, bo w handlu i usługach działa aż 1,5 mln kas fiskalnych, ponad 200 tys. z nich w punktach sprzedających żywność.



Zyski producentów

O ile w końcówce tego roku, gdy będą zmieniane stawki VAT, dodatkowe zarobki przypadną przede wszystkim serwisom, w przyszłym roku najwięcej zyskają producenci kas. Od 1 maja urządzenia fiskalne będą musieli mieć m.in. lekarze, adwokaci czy notariusze. To oni nakręcą rynek kas. A także drukarek fiskalnych, które są droższe od standardowych urządzeń. O ile najbardziej popularne kasy kosztują 1 – 1,2 tys. zł, to cena drukarki waha się w granicach 1,8 tys. zł.
Do tego część nowych podatników na pewno kupi dwa urządzenia. – Zwłaszcza że przy zakupie kasy po raz pierwszy można skorzystać z odliczenia w wysokości 90 proc. jej wartości, ale nie więcej niż 700 zł – mówi Piotr Marzec. Posiadanie drugiej kasy gwarantuje prowadzenie działalności w razie zepsucia się, uszkodzenia czy kradzieży tej pierwszej.
Ile zarobią producenci? Skromnie licząc, w przyszłym roku sprzedanych może zostać dodatkowo ponad 200 tys. kas fiskalnych. Koszt zakupu najprostszego urządzenia to około 1 – 1,2 tys. zł. To daje łącznie przynajmniej 200 – 220 mln zł obrotu.

Kolejny dobry rok

Pieniądze przypadną czterem graczom. Najwięcej zyskają Novitus i Posnet, które mają w swoich rękach ponad połowę rynku. Zarobią też firmy Elzab i Torell. Każda z tych spółek może się spodziewać w przyszłym roku podwojenia obrotów. Sprzedaż Novitusa i Posnetu oscyluje obecnie w granicach 40 – 50 tys. urządzeń fiskalnych. Torell sprzedaje ich ponad 20 tys. rocznie.
Producenci kas nie mają wątpliwości: zapowiada się kolejny dobry rok. Branża nigdy zresztą nie narzekała na kryzys, bo wiele osób, które traciły pracę, otwierało własną działalność gospodarczą. A to nakręcało koniunkturę producentom. Przychody Novitusa za 2009 r. wyniosły ponad 77,6 mln zł, o ponad 1 mln zł więcej niż w 2008 r. W pierwszym kwartale skoczyły o 4 proc., do 19 mln zł. Jeszcze większe tempo notuje Torell, gdzie w tym roku przychody skoczyły aż o około 30 proc.
W tej branży nie ma słabych graczy, dlatego po okresie konsolidacji zostały tak naprawdę tylko cztery firmy. Żeby w niej działać, trzeba dysponować sporym kapitałem na inwestycje i zakupy komponentów zamawianych nawet z rocznym wyprzedzeniem.