Pracodawcy RP negatywnie opiniują rządowy wieloletni plan finansowy państwa. PKPP Lewiatan oficjalne stanowisko przedstawi w przyszłym tygodniu. Ale i ono nie będzie przychylne dla gabinetu Donalda Tuska.
Główny zarzut pracodawców dotyczy tego, czego rząd nie pokazuje w planie, czyli w jaki sposób zamierza w ciągu trzech lat doprowadzić do poprawy sytuacji budżetowej. Przedstawione działania Pracodawcy RP określają jako zbyt ogólne i za mało konkretne. Na celowniku przedsiębiorców znalazł się przede wszystkim pomysł podwyżki VAT. Nowa 23-proc. stawka tego podatku będzie trzecią najwyższą w Unii Europejskiej. Zdaniem krytyków wpłynie na zmniejszenie konsumpcji w Polsce. „Oznacza to spadek konkurencyjności naszej gospodarki i obniżenie atrakcyjności naszego kraju jako miejsca lokowania inwestycji. Podniesienie stawek VAT oznacza nic innego jak wzrost cen dużej grupy towarów. To z kolei stwarza ryzyko podniesienia stóp procentowych. Konsekwencją tego będzie wzrost kosztów pieniądza” – czytamy w stanowisku Pracodawców RP.
Organizacja nie wierzy także w zapewnienia rządu, że zmiany w stawkach VAT na żywność nie spowodują wzrostu cen. – Rząd zmienia stawki na żywność, na niektóre produkty podatek wzrośnie, na inne spadnie, ale co najważniejsze rośnie podstawowa stawka VAT. Aby wytworzyć bułkę, trzeba mieć wiele towarów obłożonych tą stawką – mówi ekspert Pracodawców RP Piotr Rogowiecki. Zdaniem głównej ekonomistki Lewiatana Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, jeśli rząd rozważa zmiany w VAT, powinien iść śmielej i pomyśleć o ujednoliceniu stawek tego podatku. – Można by uzupełnić taką podwyżkę o osłony socjalne dla najbiedniejszych, by ochronić ich od niekorzystnych skutków takich ruchów – dodaje.
Zdaniem Lewiatana rząd najpierw powinien dokonać dokładnego przeglądu wydatków, a dopiero wtedy przeprowadzić debatę, czy podnosić VAT, czy nie. Mógłby m.in. okroić becikowe, tak by trafiało tylko do najbiedniejszych, zlikwidować wspólne rozliczenia PIT małżonków czy ulgę internetową. Do tego rząd powinien zrobić bilans możliwych cięć wydatków w administracji, a nie ograniczać się do zamrożenia wzrostu płac. Powinno nastąpić zmniejszenie zatrudnienia. W 2009 roku przybyło 40 tysięcy urzędników, z czego 24 tys. w administracji samorządowej, a 16 tys. w rządowej W poprzednich latach rządowa biurokracja rosła o tysiąc zatrudnionych osób rocznie. – Taki ruch wreszcie wymusiłby restrukturyzację zatrudnienia w urzędach – podkreśla Starczewska-Krzysztoszek.
Fundamentalny zarzut obu organizacji to brak zapowiedzi przeprowadzenia dużych reform. Znalazła się tam tylko jedna taka zapowiedź – reformy emerytur mundurowych dla nowo wstępujących do służby od 2012 roku. Ani słowa o zmianach w KRUS czy wydłużeniu wieku emerytalnego. – Oczywiście nie chodzi o gwałtowne zmiany, ale chociażby na początek o nową definicję rolnika i działalności rolniczej, tak by wyłączyć z tego ubezpieczenia osoby, które nie powinny z niego korzystać – tłumaczy Rogowiecki.