Wraca pomysł rządowych bonusów mających zachęcić kierowców do kupowania ekologicznych samochodów.
Według naszych informacji na takie premie będą mogli liczyć tylko ci kierowcy, którzy zdecydują się zezłomować stary samochód i kupić niekoniecznie nowy, ale nowszy, a co za tym idzie, także bardziej ekologiczny pojazd. Sprawą bonusów zajmie się dziś międzyresortowy zespół ds. wzrostu konkurencyjności przemysłu motoryzacyjnego. W jego skład wchodzą m.in. przedstawiciele ministerstw: gospodarki, finansów i środowiska, oraz reprezentanci branży motoryzacyjnej.

Symboliczna pomoc

Na pewno nie ma co liczyć na tak duże dopłaty jak w przypadku zachodnioeuropejskich państw, które w zeszłym roku płaciły kierowcom nawet 2,5 tys. euro.
Chodzi raczej o symboliczną zachętę. Jak dużą? Tego na razie dokładnie nie wiadomo. Według informacji „DGP” może być to zaledwie 500 zł.
Choć pieniądze nie są duże, to i tak ich otrzymanie zostanie obwarowane rygorystycznymi warunkami. Kierowcy otrzymają dopłatę dopiero wtedy, gdy rząd zdecyduje się na przebudowę samochodowego systemu podatkowego. Chodzi o zamianę obecnie płaconej akcyzy (w zależności od pojemności silnika od 3,1 do 18,6 proc. wartości samochodu) na podatek ekologiczny uzależniony od poziomu emisji spalin.
System na pewno będzie bardzo trudny do wprowadzenia. Głównym oponent to Ministerstwo Finansów, które co roku tylko od importerów używanych samochodów ściąga około miliarda złotych. Dlatego eksperci motoryzacyjni nie mają wątpliwości, że wprowadzenie zarówno zachęt, jak też podatku ekologicznego zajmie naszym decydentom sporo czasu.
– Czeka nas żmudna praca, żeby przekonać nie tylko Ministerstwo Finansów, ale też kierowców, że jest to dobre rozwiązanie również dla budżetu – mówi Roman Kantorski, szef Polskiej Izby Motoryzacji.



Bruksela naciska

Eksperci, w tym Wojciech Drzewiecki, szef instytutu Samar, podkreślają, że takie rozwiązanie wymusza na nas Komisja Europejska. Jeżeli sami nie wprowadzimy tego podatku, takie działanie wymusi na nas wcześniej czy później Bruksela.
Podatek ekologiczny jest coraz bardziej powszechny w UE. Jak podaje Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, zrzeszający sprzedawców i producentów nowych aut, już 17 krajów UE wprowadziło częściowe lub całkowite opodatkowanie pojazdów, uzależnione od emisji spalin i zużycia paliwa. W tej grupie są: Austria, Belgia, Cypr, Dania, Finlandia, Francja, Niemcy, Irlandia, Łotwa, Luksemburg, Malta, Holandia, Portugalia, Rumunia, Hiszpania, Szwecja i Wielka Brytania.
Nie brakuje krajów, w których zachęty podatkowe idą bardzo daleko. Coraz więcej państw wprowadza systemy bonusów przy zakupie pojazdów o napędzie elektrycznym. Ostatnio do tego grona dołączyły Czechy i Rumunia.

Pomysł wraca

Co na proponowane zmiany Ministerstwo Gospodarki, które nadzoruje prace zespołu ds. motoryzacji?
– Możemy jedynie potwierdzić, że dziś dojdzie do spotkania i dyskusji na temat rozwiązań, które mogą sprzyjać rozwojowi ekologicznych pojazdów w naszym kraju – mówi Iwona Dżygała z biura prasowego resortu. Nic ponadto. Jednak nieoficjalnie wiadomo, że propozycję wprowadzenia zachęt zamierza włączyć do dyskusji Ministerstwo Gospodarki. Urząd przejął pomysł od stowarzyszenia recyklingu pojazdów FORS. Odrzucili go jednak inni przedstawiciele branży, tacy jak szef FSO Żerań Janusz Woźniak i prezes Fiat Auto Poland Enrico Pavoni. Uważali oni, że ze względu na trudną sytuację budżetową na wprowadzenie takiego rozwiązania nie ma szans.