Konsorcjum z udziałem PBG zaproponowało najniższą cenę za budowę terminalu do przeładunku gazu skroplonego
Budowa terminalu LNG w Świnoujściu będzie o 0,5 – 0,9 mld zł droższa, niż początkowo sądzono. Najtańsza oferta w przetargu na realizację tej inwestycji wyniosła prawie 2,95 mld zł. Jednak cena będzie niższa, jeśli inwestor – firma Polskie LNG – zrezygnuje z budowy niektórych instalacji.
Wczoraj komisyjnie otwarto oferty cenowe na budowę gazoportu w Świnoujściu. Najlepsze okazało się konsorcjum z udziałem PBG. I jeśli nie będzie żadnych błędów w dokumentach, to właśnie ta firma wraz z PBG Export oraz włosko-francuską Saipem, włoską Techint Compagnia i kanadyjską Snamprogetti, zwycięży w przetargu na budowę pierwszego w Polsce i jedynego w tej części Europy gazoportu. Konsorcjum jest gotowe wybudować terminal LNG za 2,946 mld zł. To o prawie 0,5 mld zł tańsza oferta od tej, jaką złożyło konsorcjum Tecnimont (Włochy) – Polimex-Mostostal oraz o 135 mln zł mniej, niż proponowali Koreańczycy z Daewoo.

Można jeszcze zaoszczędzić

Przedstawiciele inwestora przypominają, że procedura przetargowa jeszcze się nie zakończyła.
– Jeszcze nie wybraliśmy wykonawcy. Firmy mają 10 dni na złożenie odwołań, my natomiast do końca miesiąca przeanalizujemy oferty pod względem formalnym – mówi Zbigniew Rapciak, prezes Polskiego LNG, spółki odpowiedzialnej za realizację projektu gazoportu.
Choć oferta PBG jest najtańsza, to i tak budowa będzie droższa, niż jeszcze kilka miesięcy temu zakładano. Wyceniano ją bowiem na 2 – 2,5 mld zł. Eksperci uważają, że od początku szacunki te były zaniżone.
Z kolei w PLNG twierdzą, że propozycje konsorcjów mimo cen znacznie wyższych od szacunków spółki są satysfakcjonujące. – Polskę stać na ten terminal – zapewnia Zbigniew Rapciak.
Zwłaszcza że – jak twierdzi – można zaoszczędzić nieco poprzez rezygnacje z budowy niektórych instalacji. Chodzi np. o azotownię czy dodatkowe urządzenia regazyfikujące skroplony gaz zasilane wodą morską. Jeśli PLNG zrezygnuje z ich budowy, to wówczas koszt budowy nie wyniesie 2,95 mld zł, jak wyliczyło to konsorcjum PBG, ale od 146 do 397 mln zł.
W imię bezpieczeństwa
Świnoujski terminal to jedna z kluczowych inwestycji mających poprawić bezpieczeństwo energetyczne Polski i uniezależnić nas od dostaw gazu z Rosji. Jego budowa ma ruszyć w połowie września, a zakończy się w grudniu 2013 r. Gazoport uruchomiony ma zostać 30 czerwca 2014 r. Początkowo jego moce pozwolą na odbiór 5 mld m sześc. gazu rocznie. Według PLNG, jeśli będzie takie zapotrzebowanie, mogą wzrosnąć one do 7,5 mld m sześc.
Na co dzień moce te nie będą jednak wykorzystywane w 100 proc. Zachowany zostanie bowiem bufor bezpieczeństwa na poziomie co najmniej 50 proc. Na razie Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo zakontraktowało w Katarze 1 mln ton skroplonego gazu LNG (około 1,5 mld m sześc. po regazyfikacji). Oznacza to, że moce terminalu będą wykorzystywane w 30 proc. PGNiG zapowiada jednak, że 20-letni kontrakt z Qatargasem planuje uzupełnić kontraktami doraźnymi, krótkoterminowymi. Chodzi o dostawy na poziomie 0,5 mld m sześc.



Przez gaz z łupków możemy stracić dotacje z UE
Rząd negocjuje z Komisją Europejską sprawę utrzymania unijnych dotacji na budowę świnoujskiego terminalu LNG. Dziś do Brukseli wyrusza specjalna delegacja resortu skarbu – dowiedział się „DGP”.
Przedstawiciele Ministerstwa Skarbu Państwa jadą do Komisji Europejskiej, by bronić przyznanych nam unijnych dotacji. Gra toczy się o niemal 380 mln euro, które UE chce nam przekazać na budowę gazoportu. Od kilku tygodni Bruksela zastanawia się jednak nad cofnięciem finansowego wsparcia. KE ma bowiem zastrzeżenia do formuły przetargu na realizatora tej inwestycji.
Unia uważa, że regulamin konkursu łamie postanowienia traktatu wspólnotowego i ogranicza konkurencję. Polskie LNG, spółka odpowiedzialna za inwestycję, twierdzi jednak, że działa zgodnie z prawem, na podstawie specustawy, i nie zamierza zmieniać zasad konkursów.
KE oficjalnie wystąpiła więc dwa tygodnie temu do polskich władz o wyjaśnienia. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy od przedstawiciela naszego rządu, szanse na rozwiązanie sporu są bardzo duże.
Teraz jednak okazuje się, że możemy stracić dotacje ze względu na doniesienia o tym, że Polska ma gigantyczne złoża gazu z łupków.
Janusz Lewandowski, unijny komisarz ds. budżetu, powiedział nam, że Bruksela ma coraz więcej wątpliwości co do sensu przyznawania nam funduszy na inwestycje gazowe.
– Patrzymy na całość inwestycji energetycznych w Polsce pod kątem urealnionej perspektywy gazu łupkowego. Duże zasoby tego niekonwencjonalnego gazu mogą uczynić z Polski eksportera netto. Trzeba więc przemyśleć, czy ładowanie pieniędzy w dywersyfikację i bezpieczeństwo w kontekście kalendarza możliwego pozyskania tego surowca ma sens – twierdzi Janusz Lewandowski.
Terminal LNG to właśnie tego typu inwestycja.
– Bardzo dużo kosztuje, a marnie widzę zwrot na tego typu przedsięwzięciach – dodaje Lewandowski.
Unijne dotacje na gazoport stanowią około 60 proc. wartości całej inwestycji. Mimo ewentualnej utraty tych środków budowa terminalu LNG nie jest zagrożona. Jan Chadam, prezes Gaz-Systemu, spółki matki PLNG, podkreśla, że zapewni ją kapitał własny i pieniądze z banków komercyjnych.