Jeśli chodzi o wykorzystanie różnych szans, zwłaszcza związanych z pieniędzmi z Brukseli, to radzimy sobie znaczenie lepiej, niż mogliśmy oczekiwać - mówi Mikołaj Dowgielewicz, wiceminister ds. europejskich w MSZ.
GRZEGORZ OSIECKI:Gdyby dziś powtórzyć referendum akcesyjne, to 77 procent. Polaków ponownie powiedziałoby „tak”?
MIKOŁAJ DOWGIELEWICZ*: Myślę, że wynik byłby nawet lepszy. Bo coraz więcej Polaków widzi korzyści z obecności Polski w Unii Europejskiej – nie tylko dla kraju, ale po prostu dla najbliższego otoczenia.
Zarobiliśmy na wejściu do Unii tyle, ile się spodziewaliśmy?
Jeśli chodzi o wykorzystanie różnych szans, zwłaszcza związanych z pieniędzmi z Brukseli, to radzimy sobie znaczenie lepiej, niż mogliśmy oczekiwać. Ale też lepiej niż kraje, które wchodziły przed nami. W latach 2003 – 2009 r. wskaźnik PKB na głowę wzrósł w Polsce o 38 proc. Dla porównania w tym samym czasie w Unii o 11 proc. To także dowód na to, jak potrafimy korzystać z unijnych pieniędzy. Dane dotyczące przepływów handlowych pokazują, że mimo kryzysu zwiększa się polski eksport. Dzięki temu mamy trwałą tendencję wzrostu gospodarki.
Wiemy, ile PKB zyskaliśmy dzięki Unii?
Były takie szacunki, że dzięki polityce spójności nasza gospodarka rośnie szybciej od 0,5 do 0,6 proc. PKB rocznie. Zresztą widać, że to dzięki Unii przeszliśmy przez kryzys suchą stopą. Fundusze unijne stały się poduszką powietrzną dla polskiej gospodarki. Kiedy zakończy się kryzys, nie wiadomo, ale możemy pokazać Unii , że polityka spójności to skuteczna polityka antykryzysowa.
Teraz dostaniemy 68 mld euro. Czy w latach 2014 – 2020 dostaniemy więcej?
Nie chcę się wypowiadać na temat liczb. Unia ma nowe ambicje klimatyczne, energetyczne, ale nadal po roku 2014 około 70 regionów będzie mogło korzystać z polityki spójności. Nie sądzę, by UE miała redukować pieniądze na ten cel.
Z perspektywy Brukseli argumentem, żebyśmy dostali mniej, może być to, że już staliśmy się bogatsi.
Ale przez to, że stajemy się bogatsi, korzysta cała Europa. Wystarczy spojrzeć na dane dotyczące przepływów handlowych: zarabiają na tym Niemcy, Francuzi Włosi. Po drugie, jeśli Polska staje się bogatsza, to więcej wpłaca do unijnego budżetu. Na tym zyskują wszyscy.
Eksperci boją się, że wszystkie pieniądze z tej perspektywy wydamy w ciągu roku i w 2013 roku będziemy mogli tylko czekać na nowe środki.
Nie sądzę. Kumulacja wydatków tych pieniędzy jest przewidziana na ostatnie lata tej perspektywy.
*Mikołaj Dowgielewicz, wiceminister ds. europejskich w MSZ