Bez pomocy finansowej Grecja zbankrutuje, a już teraz jej problemy wpływają na gospodarki krajów europejskich powodując spadki cen akcji, obligacji czy osłabienie kursów walutowych - uważają eksperci, z którymi rozmawiała w środę PAP.

Agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła we wtorek rating kredytowy dla Grecji i Portugalii. Oznacza to, że kupowanie papierów skarbowych tych krajów wiąże się z dużym ryzykiem. Uczestnicy rynków finansowych zareagowali szybko wyprzedając akcje i obligacje. Obniżył się kurs euro w stosunku do dolara; wahał się też kurs złotówki.

"Wczoraj i dzisiaj mieliśmy do czynienia z pewnego rodzaju paniką na rynku" - powiedział w środę PAP główny ekonomista BZ WBK Maciej Reluga. Jego zdaniem reakcję rynków wywołały dwa czynniki: zmiana ratingów dla Grecji i Portugalii oraz niepewne zachowanie Niemiec (które są jednym z głównych wierzycieli Grecji) - zbliżają się tam wybory i nie wiadomo, czy władze tego kraju zdecydują się na pomoc Grecji i w jakiej kwocie.

Według ekonomisty, wyprzedawanie przez inwestorów papierów skarbowych może dodatkowo nakręcić spiralę zadłużenia takich krajów jak Grecja i Portugalia, ponieważ wzrosną koszty obsługi ich długu. "Zadanie na dziś to tę spiralę jakoś przerwać" - powiedział Reluga. Dodał, że rynki uspokoiłoby podjęcie przez przedstawicieli Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Unii Europejskiej i Grecji ostatecznej decyzji co do kształtu i kwoty pomocy dla Grecji. "Żeby uspokoić rynki trzeba pokazać, że pomoc dla Grecji nie jest na miesiąc czy dwa, tylko na 6 miesięcy, albo nawet rok" - wyjaśnił.

Reluga zauważył, że UE i MFW udzielając pomocy Grecji powinny wymusić na niej reformę finansów. "Grecy muszą pokazać jakąś ścieżkę naprawy finansów publicznych. Muszą mieć świadomość, że bez tego po prostu zbankrutują i nikt już im nigdy nie pożyczy pieniędzy" - powiedział Reluga.



Zdaniem głównego ekonomisty BRE Banku Ryszarda Petru sytuacja Grecji jest poważna i "de facto kraj ten jest bankrutem". "Nikt nie chce Grecji pożyczać pieniędzy, a jeżeli pożyczają, to po bardzo wysokich stawkach. Jeżeli pomoc nie przyjdzie szybko, to kraj ten będzie miał problemy z bieżącą obsługą normalnej działalności, czyli wypłatą rent, emerytur i zasiłków" - powiedział.

Zdaniem Petru problemy Grecji wpłyną na osłabienie wspólnej europejskiej waluty. "To wpływa też na polski rynek - spadki cen akcji, spadki cen obligacji, osłabienie kursów walutowych" - powiedział i przypomniał też o obniżeniu ratingów Hiszpanii i Portugalii. "Wszyscy boją się efektu domina" - wyjaśnił.

W opinii ekonomisty BRE Banku problemem jest to, kiedy parlamenty Niemiec i Francji przyjmą program pomocy dla tego kraju. "Prawdopodobnie też Międzynarodowy Fundusz Walutowy będzie musiał pomóc wcześniej po to, żeby gotówka jak najszybciej znalazła się na greckich kontach. Ale oczywiście to nie będzie bezwarunkowo i pojawia się pytanie, czy wszystkie te warunki zaakceptuje rząd grecki. Można przypuszczać, że nie będzie miał wyjścia" - zaznaczył.

Według eksperta Centrum im. Adama Smitha Andrzeja Sadowskiego problemy, jakie ma Grecja mogą skutkować dla europejskich rządów i przedsiębiorstw odcięciem od pożyczek i brakiem możliwości zaciągania nowych zobowiązań. "To wywołana przez politykę sytuacja, która może bardzo mocno wpływać na gospodarki krajów europejskich, a tym samym polskie przedsiębiorstwa i branże funkcjonujące na rynku europejskim. Możliwe, że będą z tego tytułu ponosić duże straty i mieć problemy" - powiedział.

Sadowski powołał się na opinię OECD, że jeżeli Polska nie przeprowadzi reformy finansów publicznych, to może "wejść na drogę Grecji". "Na dziś wiemy, że procesy zadłużania się państwa polskiego uległy znacznemu przyspieszeniu" - podkreślił.