Gazociąg Północny zostanie wkopany pod dno morskie na odcinku 20 km oraz przesunięty na głębsze wody na odcinku 12 km, by zapewnić niezakłócony dostęp do polskich portów w Szczecinie i Świnoujściu - poinformował w Berlinie dyrektor spółki Nord Stream ds. pozwoleń Dirk von Ameln.









"Bardzo poważnie potraktowaliśmy zastrzeżenia strony polskiej. Cieszymy się, że udało nam się znaleźć możliwe do przeprowadzenia rozwiązanie, służące bezpieczeństwu zarówno gazociągu jak i żeglugi" - oświadczył.

Według von Amelna zmiany w projekcie budowy Gazociągu Północnego zagwarantują minimalną głębokość 16 metrów na trasach dojścia do portów w Świnoujściu i Szczecinie.

Strona polska chciałaby jednak zagwarantowania 17-metrowej głębokości, by w przyszłości możliwy był rozwój portu w Świnoujściu. W piątek w Berlinie przedstawiciele Nord Stream spotykają się z władzami Zarządu Portów Morskich Szczecin i Świnoujście S.A.

Zarząd portów oraz Urząd Morski w Szczecinie złożyły dwie skargi na decyzje Federalnego Urzędu Żeglugi i Hydrografii (BSH) w Hamburgu w sprawie Gazociągu Północnego, który przebiegać ma pod Morzem Bałtyckim i połączy Rosję z Niemcami. Obie instytucje argumentowały, że niewkopana w dno rura utrudni rozwój portów.

Jak poinformował w piątek von Ameln, w minionych miesiącach Nord Strem, zgodnie z zaleceniem niemieckich urzędów, przeprowadził analizę ryzyka dotyczącą wpływu planowanego gazociągu na dostęp do polskich portów. Zbadano możliwość żeglugi na tych trasach dla statków o zanurzeniu do 13,5 metra, zamiast - jak wcześniej - do 12,80 metra.

"Stwierdziliśmy, że wielkość statków wchodzących do tych portów zwiększa się. Szczególnie w minionych dwóch latach intensywność żeglugi znacznie wzrosła" - powiedział dyrektor spółki.

"Doszliśmy do wniosku, że potrzebujemy głębokości 13,5 metra i dodatkowo 2,5 metra przestrzeni pod kilem. Jeśli doliczymy do tego 1,5 średnicy gazociągu, do stwierdzamy, że tam gdzie naturalna głębokość wynosi 17,5 metra nie musimy podejmować żadnych działań. Tam gdzie jest płyciej, musimy pogłębić gazociąg" - powiedział von Ameln.



Rurociąg ma zostać całkowicie wkopany pół metra pod dno morskie na około 20-kilometrowym odcinku położonym na niemieckich wodach terytorialnych, gdzie jego trasa krzyżuje się z północno-zachodnim torem dojścia do polskich portów. Wniosek o pozwolenie na pogłębienie rurociągów zostanie złożony w drugiej połowie marca, zaś późnym latem Nord Stream spodziewa się zgody Urzędu Górniczego w Stralsundzie.

Z kolei na odcinku o długości ok. 12 km, położonym w wyłącznej morskiej strefie ekonomicznej Niemiec, gdzie Gazociąg Północny krzyżuje się z północną trasą dojścia do portu w Polsce, rura ma zostać przesunięta na głębsze wody lekko na północ, co spowoduje nieznaczne jej wydłużenie. 26 lutego zgodę wydał na to BSH w Hamburgu.

"Tym samym gazociąg nie będzie stanowił żadnej przeszkody w dostępie do polskich portów" - powiedział von Ameln.

Jak dodał, koszty planowanych zmian nie zostały jeszcze oszacowane.

Odnosząc się do polskich żądań, by Nord Stream zagwarantował na trasach dojścia do polskich portów głębokość 17 metrów, von Ameln zastrzegł, że projekt nie może uwzględniać niekonkretnych planów na rozbudowę polskich portów. Na takiej podstawie bowiem niemieckie władze nie wydałyby pozwolenia na pogłębienie gazociągu.

"Chcemy przez 50 lat bezpiecznie wykorzystywać gazociąg. Będzie to możliwe tylko wtedy, jeśli dojdziemy do rozsądnego porozumienia z innymi użytkownikami morza. Niczego nie zyskalibyśmy na tym, gdyby statki wpływające do portu w Świnoujściu naruszały gazociąg. Nie chcemy co chwilę reperować rurociągu, ale bezpiecznie i trwale transportować gaz ziemny" - oświadczył von Ameln.

Budowa Gazociągu Północnego, który ma mieć długość 1220 km i przepustowość 55 mld metrów sześciennych, rozpocznie się 1 kwietnia na lądzie, a w wodzie - 15 maja. Ukończenie pierwszej nitki zaplanowano na 2011 rok, a drugiej - na 2012 rok. Koszty budowy morskiego odcinka szacuje się na 7,5 mld euro.

51 proc. udziałów w spółce Nord Stream ma Gazprom, po 20 proc. należy do niemieckich E.ON-Ruhrgas i BASF-Wintershall, a 9 proc. kontroluje Gasunie.