Ograniczenie liczby udzielanych kredytów to zła wiadomość dla gospodarki. Jeżeli banki przykręcą kurek, skutki ograniczeń odczują nie tylko deweloperzy, ale też sprzedawcy AGD czy dilerzy aut
Wejście w życie rekomendacji T oznacza mniej zakupów na raty i trudniejszy dostęp do finansowania samochodów.
– Biorąc za punkt wyjścia wyliczenia Związku Banków Polskich, można ostrożnie oszacować, że wprowadzenie rekomendacji T oznacza zmniejszenie dynamiki PKB w 2011 roku o 0,2–0,3 proc. Będzie to odczuwalne, to ok. 3–4 mld zł produktu krajowego brutto – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku.
Takiego samego zdania są przedstawiciele Związku Banków Polskich, natomiast inną opinię ma na ten temat Komisja Nadzoru Finansowego.
– Nie spodziewamy się, by regulacja ta mogła doprowadzić do zmiany równowagi makroekonomicznej – mówi Marta Chmielewska-Racławska z KNF.
Na łamach DGP Stanisław Kluza, szef nadzoru, przekonywał, że w wyniku wprowadzenia ograniczeń poprawi się jakość portfela kredytowego banków, co otworzy drogę do obniżek marż. Dokładnie odwrotnie sprawę stawia ZBP, który ostrzega, że wzrosną marże, dłużej trzeba będzie też czekać na decyzję kredytową.
Największą niewiadomą jest los kredytów ratalnych, popularnych w dużych sieciach handlujących meblami czy elektroniką użytkową.
– Zgodnie z zapisami rekomendacji klient, idąc na zakupy do takiej sieci, powinien być wyekwipowany w dokumenty potwierdzające jego zdolność kredytową, na pewno nie wystarczy dowód czy oświadczenie – mówi Mariusz Zygierewicz, dyrektor w Związku Banków Polskich, odpowiedzialny za regulacje rynku.
Jego zdaniem zalecenia nadzoru stawiają pod znakiem zapytania sensowność funkcjonowania punktów w sklepach oferujących sprzedaż na raty.

Zobacz pełną treść: Rekomendacja T może przyhamować wzrost PKB