Producenci wyrobów alkoholowych znaleźli sprytny sposób na obejście zakazu reklamy swoich produktów.
Dają ogłoszenia o poszukiwaniu kandydatów do pracy w charakterze testerów wódki, organizują własne muzea albo promują trasy koncertowe nazwami alkoholu.
Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych jest bezsilna. – Składamy do prokuratury zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, jednak ona wszystkie sprawy umarza – mówi Kama Dąbrowska z działu prawnego PARPA.
„Wycinki z gazet, stare zdjęcia, artefakty z przeszłości firmy – producent alkoholu firma Stock Polska poszukuje eksponatów do właśnie zakładanego przez nią muzeum marki” – takie ogłoszenia pojawiają się od kilku tygodni w największych polskich gazetach. Wcześniej firma Stock w podobny sposób zawiadamiała o poszukiwaniach do pracy „hodowców trawy żubrowej”. Za jej uprawę w doniczkach, pielęgnację i dostarczenie do siedziby firmy była gotowa zapłacić hodowcom aż 5 tys. zł. I stanowczo zapewniała, że nie próbuje obchodzić prawa. – To w żadnym razie nie są reklamy, bo przecież nie wolno reklamować alkoholu. Stock Polska naprawdę poszukuje pracowników. Proces rekrutacyjny zakończył się 30 listopada i zgłosiło się wielu chętnych – twierdzi producent.
PARPA nie wierzy w te zapewnienia. – To oczywiste, że głównym celem takich ogłoszeń jest reklama marki. Tyle tylko, że jest to reklama ukryta, podobnie jak niegdyś mruganie okiem w spotach o piwie bezalkoholowym – mówi Dąbrowska.
Reklamowanie alkoholu, z wyjątkiem piwa, jest w Polsce zakazane od 2001 r. – Wcześniej, w latach 90., kiedy reklama alkoholu była jedynie ograniczona, producenci powszechnie stosowali wybiegi w rodzaju „łódka Bols”, Finlandia Arctic Club (czyli dyskoteka w Zakopanem) albo Wyczynowa Turystyka Konna „Soplica”. Chodziło o to, by stworzyć pozytywne skojarzenia alkoholu ze sportem i przemycić do telewizyjnego czy radiowego spotu nazwę konkretnego trunku – wspomina Katarzyna Dragović, szefowa Szkoły Mistrzów Reklamy. Jej zdaniem teraz producenci stali się jeszcze bardziej pomysłowi w obchodzeniu zakazów.
Rzeczywiście, kilka miesięcy temu Bols ogłaszał poszukiwania „testerów wódki” i „młodszych farciarzy”. Zadaniem tych ostatnich była opieka nad „zespołem 12 pięknych ambasadorek firmy”. – To oczywiste, że takie zagrania mają na celu reklamę firm i ich produktów. Podobnie zresztą jak nadanie kontrowersyjnych nazw wódkom wyprodukowanym przez toruński Polmos, takim jak Palycot, Moherovka czy Prezydencka z Małpą w Czerwonym. To przecież jawna reklama bez względu na to, jak bardzo zaprzeczają agencje reklamowe i sami producenci – dodaje Dragović.
PARPA nie planuje jednak kroków prawnych przeciwko producentom Stocka i Bolsa. – W ostatnich miesiącach aż 8 razy składaliśmy zawiadomienia do prokuratury o złamaniu zakazu reklamy alkoholu. To były przypadki ewidentne, jak trasa koncertowa Stefano Terrazzino „Cin Cin Amore” reklamowana na billboardach czy opisanie wódki Gorzkiej Żołądkowej jako środka na rozgrzanie się zimą. Wszystkie te sprawy prokuratura albo umarzała, tłumacząc się niską szkodliwością czynu lub brakiem bezpośredniego poszkodowanego, albo odmawiała wszczęcia śledztwa – mówi Kama Dąbrowska.