Tradycyjne noworoczne premie wypłacane bankierom z londyńskiego City tym razem mogą sięgnąć 6 mld funtów i mogą być o 50 proc. wyższe niż w grudniu 2008 r. - podała dziś Press Association, powołując się na ocenę ośrodka prognostycznego Centre for Economics and Business Research (CEBR).

W kwietniu CEBR przewidywał, że premie będą na tym samym poziomie, co w ubiegłym roku, czyli ok. 4 mld funtów. Jednak od tego czasu zyski największych banków i czołowych instytucji finansowych wzrosły w reakcji na poprawę notowań spółek akcyjnych.

Do tego, w wyniku serii ubiegłorocznych krachów, zmniejszyła się konkurencja na rynku, więc niektóre firmy uzyskały pozycję zbliżoną do pozycji monopolisty.

Tymczasem minister stanu brytyjskiego rządu ds. City Lord Myners zapowiedział, że rząd może narzucić maksymalne limity premii w bankach, które skorzystały z rządowego programu rekapitalizowania.

"Banki muszą sobie uświadomić, że gdyby nie wsparcie ze strony podatnika, to już by ich nie było. Podatnicy nie będą tolerować nieuzasadnionych premii" - powiedział Myners w komentarzu do prognoz CEBR.

Financial Services Authority: uważnie przyjrzymy się wypłacanym premiom

Również regulator rynku usług finansowych, Financial Services Authority zapowiedział, że uważnie przyjrzy się wypłacanym premiom i zbada je pod kątem "zagrożeń dla stabilizacji systemu finansowego".

"Te wysokie premie biorą się stąd, iż banki zarabiają na rządowych pożyczkach i uzyskują wyższe zyski z powodu mniejszej konkurencji. Szczególnie irytujące jest to, że podatnik jest żyrantem tego rodzaju działań" - uważa rzecznik ds. finansów opozycyjnej partii liberalno-demokratycznej Vince Cable.