Komisja Europejska przestrzegła w poniedziałek przed jakąkolwiek formą protekcjonizmu gospodarczego w zabiegach krajów członkowskich o ratowanie fabryk General Motors w UE (Opel i Vauxhall).

"Zasady wspólnego rynku wykluczają protekcjonizm" - oświadczył rzecznik KE ds. konkurencji Jonathan Todd. Podkreślił, że decyzje o pomocy dla fabryk samochodów w UE nie mogą być warunkowane utrzymaniem produkcji w danym kraju.

"Decyzje muszą być podejmowane wyłącznie na podstawie uwarunkowań gospodarczych, a nie z powodów politycznych" - dodał.

To odpowiedź KE na obawy Belgii, zaniepokojonej płynącymi z Berlina doniesieniami, że w związku z przejęciem Opla przez konsorcjum Magna i rosyjski Sbierbank, uratowane będą zakłady w Niemczech, kosztem m.in. zamknięcia do 2010 r. fabryki w Antwerpii (we Flandrii, czyli północnej, niderlandzkojęzycznej części Belgii).

Zakład Opla znajduje się również m.in. w Gliwicach w Polsce.

W poniedziałek premier rządu Flandrii Kros Peeters zabiegał u unijnego komisarza ds. przemysłu, Niemca Guentera Verheugena o uratowanie zatrudniających bezpośrednio 2,6 tys. osób zakładów w Antwerpii.

"Z gospodarczego punktu widzenia jestem przekonany, że Antwerpia jest lepsza niż niejeden zakład w Niemczech" - powiedział Peeters. Do Belgii dołączyły w stanowczych wypowiedziach zainteresowane utrzymaniem swoich zakładów Hiszpania (7 tys. miejsc pracy) oraz Wielka Brytania (5 tys.).

Tygodnik "Der Spiegel" opublikował w poniedziałek raport, według którego zakłady w Antwerpii są bardziej wydajne niż fabryka w Bochum, która - jak wynika z ustaleń z nowymi inwestorami - ma być zachowana.

KE oświadczyła, że nie dysponuje takimi danymi, ponieważ rząd w Berlinie nie podał jeszcze szczegółów planu restrukturyzacji na skutek przejęcia przez Magnę niemieckiej spółki. KE uważa, że zakomunikowanie szczegółów to kwestia tygodni. Zbiegnie się to więc z wyborami parlamentarnymi w Niemczech, w których kanclerz Angela Merkel nie chciałaby być krytykowana za brak obrony niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego.

KE zaznaczyła, że będzie się bacznie przyglądać wsparciu publicznemu dla Opla i jego zgodności z unijnymi zasadami konkurencji. Zapowiada spotkanie ministerialne zainteresowanych krajów "kiedy będzie to potrzebne". Niemieckie władze liczą, że w nadchodzących tygodniach uzgodnią z państwami, w których znajdują się fabryki Opla i Vauxhall, sprawę podziału ciężarów związanych z przejęciem spółki, mówiąc o sumie 4,5 mld euro, jaką rząd obiecał wesprzeć transakcję.

W samych Niemczech Magna zamierza zredukować około 3000 miejsc pracy w nowym Oplu, a we wszystkich europejskich zakładach - 10 tys. Według koncepcji Magny w gliwickiej fabryce pracę mogłoby stracić ok. 180 osób.