Rząd zrobił słusznie, przyjmując konserwatywne założenia do budżetu na 2010 rok. Szkoda tylko, że nie przedstawił propozycji zmian strukturalnych – uważają ankietowani przez GP ekonomiści.
Niemal wszyscy nasi rozmówcy chwalą rząd za bardzo ostrożne zaplanowanie dochodów. Wskazują, że dzięki temu prawdopodobieństwo silnych napięć w budżecie jest znacznie mniejsze niż w tym roku. I raczej jego wykonanie może nas pozytywnie zaskoczyć.
Ekonomiści ganią za to rząd, że nie podjął żadnej próby zreformowania wydatków. Ich zdaniem bardzo ryzykowne jest też założenie, że ponad połowa deficytu zostanie sfinansowana wpływami z prywatyzacji.
MARIAN NOGA
PLUS
Rząd przyjął bardzo ostrożne założenia makroekonomiczne. Dotyczy to np. prognozy wzrostu PKB na poziomie 1,2 proc. – ona mogła być wyższa. Szacunek średniorocznej inflacji w wysokości 1 proc. też jest bardzo konserwatywny, wręcz kontrowersyjny. Dlatego są przesłanki, żeby twierdzić, że faktyczny deficyt będzie niższy niż 52,2 mld zł. Bo inflacja średnioroczna będzie pewnie wyższa, rzędu 2,2–2,5 proc. To oznacza większe wpływy podatkowe, ale też wyższe wydatki. Można spodziewać się także wyższego tempa wzrostu PKB, nawet 2-proc. A według moich obliczeń dodatkowy 1 pkt proc. PKB wzrostu to około 5 mld zł wpływów budżetowych więcej.
MINUS
Bardzo ryzykowne jest oparcie niemal połowy finansowania deficytu na dużych wpływach z prywatyzacji. W okresie transformacji nie udało się uzyskać w ciągu jednego roku tak dużych dochodów prywatyzacyjnych. Według mnie niedoszacowane są za to wpływy z dywidend. Podejście rządu jest tu zbyt zachowawcze, bo jest szansa, że dywidendy będą znacznie wyższe niż zapisane 4 mld zł. Gdyby nie udało się osiągnąć planowanych wpływów z prywatyzacji, to byłoby ryzyko przekroczenia przez dług publiczny 55 proc. PKB. A deficyt działałby bardzo proinflacyjnie.
MIROSŁAW GRONICKI
PLUS
Na plus rządowi trzeba zaliczyć konserwatywne założenia do budżetu. Dobrze, że nastąpiło odejście od huraoptymizmu, które obserwowaliśmy przy pracach nad budżetem tegorocznym. Oby tylko to podejście w trakcie prac w parlamencie nie stawało się coraz mniej ostrożne. Bo przy takim planie wydatków jedynym sposobem zmniejszenia deficytu jest zwiększenie prognozy wzrostu PKB, a przez to – zakładanych dochodów. W projekcie na uwagę zasługuje też m.in. to, że w przyszłym roku budżet wyższą dotacją wesprze FUS, dzięki czemu fundusz będzie mógł wyjść z długów.
MINUS
Gospodarka się nie rozwija – 1-proc. tempo wzrostu PKB trudno nazwać rozwojem – a mimo to w budżecie zwiększa się wydatki. Nie wszystkie wydatki są prawnie zdeterminowane – dlatego ten wzrost jest co najmniej interesujący. Wyjaśnienia wymaga też duże niezbilansowanie tzw. budżetu środków europejskich. Być może budżet oddaje w ten sposób to, co pożyczył w tym roku, zaliczając do dochodów zaliczki z UE. Na minus trzeba też zaliczyć ogromne potrzeby pożyczkowe netto.



KRZYSZTOF RYBIŃSKI
PLUS
To jest budżet realistyczny – w tym sensie, że jest oparty na realistycznych założeniach. Scenariusz z niskim tempem wzrostu gospodarczego i dynamika inflacji może się zrealizować i nie ma ryzyka napięć, które wynikałyby z problemów z realizacją zaplanowanych dochodów budżetowych.
MINUS
Bardzo duży deficyt. On zagraża perspektywom wzrostu PKB w Polsce. Rząd można zganić też za to, że wraz z przedstawieniem tak dużego deficytu nie przygotował listy wiarygodnych działań, które by prowadziły do ograniczenia tego deficytu w najbliższych latach. Można było wraz z projektem budżetu spróbować przedstawić pakiet ustaw zmierzający do ograniczenia wydatków. Ale rząd tego nie zrobił i argumentuje to tym, że taki ruch i tak byłby skazany na porażkę. To pokazuje, że jest poważny problem z przeprowadzeniem jakichkolwiek reform. I nie jest to wyłączne wina rządu. Za to odpowiada 561 osób: 460 posłów, 100 senatorów i jeden prezydent.
RYSZARD PETRU
PLUS
Większą przejrzystość projektu budżetu, niż miało to miejsce w przeszłości. Ona przejawia się w tym, że skala wypychania deficytu poza budżet do innych części sektora jest mniejsza niż choćby w budżecie na ten rok. Rząd można pochwalić też za konserwatyzm w założeniach makro. Zresztą ścieżka makro na kolejne lata też jest ostrożna.
MINUS
Rząd nie spróbował przedstawić żadnych propozycji zmian strukturalnych w finansach publicznych. Choćby planu podwyższenia wieku emerytalnego – obserwując z boku dyskusję na ten temat, wydaje się, że tu rząd mógłby liczyć na przynajmniej częściowe poparcie prezydenta. Co do sprawy samej wielkości deficytu budżetowego: utrzymanie go jest groźne, bo oznacza lawinę narastania długu publicznego. Nie powinniśmy się łudzić, że wyjdziemy z dużego deficytu tylko dzięki większej dynamice wzrostu gospodarczego. Trzeba mieć świadomość, że bez aktywnej polityki państwa nie jest to możliwe.
DGP
Mirosław Gronicki, ekonomista, były minister finansów / DGP
Marian Noga, członek Rady Polityki Pieniężnej / DGP