Ograniczenie się wyłącznie do drzewek leśnych nie przyniesie oczekiwanych zysków, bo spada liczba odbiorców na tego rodzaju sadzonki. Dlatego warto także mieć na plantacji drzewa ozdobne.
Mając kilka hektarów ziemi, można już pomyśleć o założeniu tzw. szkółki leśnej. Będzie ona jednak opłacalna wtedy, gdy poza drzewami i krzewami leśnymi znajdą się w niej także drzewa i krzewy ozdobne. Dlatego, że nadleśnictwa, w związku ze spadkiem popytu na drzewo, są obecnie w stanie same wyprodukować sadzonki na własne potrzeby. Nie muszą więc pozyskiwać materiału z zewnątrz.

Mniej do nadleśnictw

– To prawda. Do zeszłego roku nadleśnictwa były naszym głównym odbiorcą. Każde z nich potrafiło zamówić w naszej szkółce po 100 tys. sadzonek. Dzięki temu do nadleśnictwa szło 50 proc. naszej uprawy. W tym roku sprzedajemy im najwyżej po 1 tys. sadzonek – skarży się właściciel Szkółki Drzew i Krzewów Leśnych Darz Bór.
Spadł też popyt ze strony rolników.
– Przyczyniło się do tego wejście w życie przepisów o Naturze 2000, która wyłączyła z możliwości refundowanego zalesiania praktycznie 2/3 terenów – dodaje Mirosław Działa, właściciel szkółki Leśnej w Krasnobrodzie.
Istnieje jednak szansa, że planowana nowelizacja ustawy zniesie te obostrzenia.
Poza tym od momentu wejścia Polski do UE zmieniły się zasady finansowania zalesiania gruntów prywatnych. Wcześniej refundacja była przyznawana z budżetu krajowego. Po wejściu do UE zostało uruchomione wsparcie finansowe, które przysługuje tylko na zalesienie działki o powierzchni od minimum 0,5 ha do maksymalnie 20 ha.
Wcześniej nie było żadnych ograniczeń co do powierzchni, którą można było zalesić. W związku z tym rolnicy wykorzystywali zalesianie jako sposób na uzyskiwanie stałego dochodu ze słabej ziemi. W latach 2004–2006 zdecydowało się na to prawie 11 tys. rolników, uzyskując około 384 mln zł. W latach 2007–2008 w ramach wsparcia unijnego na zalesienie zdecydowało się 2 tys. rolników, uzyskując 55,6 mln zł.
– Rolnicy, którzy wcześniej mogli zalesiać tereny bez ograniczeń, byli potężną grupą odbiorców dla szkółek leśnych. W tej chwili odbierają niewiele sadzonek – twierdzi właściciel Szkółki Leśnej Darz Bór.



Przybywa zamówień z Zachodu

Nie znaczy to jednak, że prowadzenie szkółki jest nieopłacalne. Rośnie liczba zamówień z Zachodu, szczególnie z Niemiec, Danii czy Szwecji, gdzie za sadzonki można uzyskać dużo wyższą cenę niż w Polsce.
– Ich eksport nie jest jednak prosty. Po pierwsze, trzeba dysponować dokumentem potwierdzającym pochodzenie nasion, z których wyrosły. Po drugie, sadzonki powinny mieć paszport potwierdzający, że zostały one wyprodukowane przez zarejestrowanego producenta, którego miejsce produkcji było regularnie kontrolowane przez służbę ochrony roślin i nasiennictwa. Na koniec trzeba dysponować etykietą dostawcy, w której zawarte są wszystkie informacje o producencie – wymienia właściciel jednej ze szkółek leśnych.
– Produkcja drzewek na eksport wymaga ogromnej pracy. Sadzonki muszą bowiem spełniać wymogi dotyczące m.in. grubości i wysokości szyi korzeniowej – zauważa Mirosław Działa.
Nastawiając się na odbiorców z Zachodu, warto nawiązać z nimi kontakt jeszcze przed rozpoczęciem działalności. Wielu z nich udaje się nawet namówić do partycypowania w kosztach otworzenia szkółki leśnej.
– Bez kontraktu w ręku lepiej nie zaczynać. Może się bowiem okazać, że inwestor, który miał od nas odbierać sadzonki, rozmyśli się po roku czy dwóch, gdy będą one gotowe do sprzedaży. W takiej sytuacji szybkie znalezienie odbiorcy na kilkaset tysięcy drzewek jest niezwykle trudne i może zakończyć się niepowodzeniem – zauważa właściciel Szkółki Leśnej Darz Bór.
Szczególnie że jest wiele gatunków drzew, które jeśli nie sprzedadzą się w pierwszym czy drugim roku, w kolejnym są do wyrzucenia. Tak jest w przypadku sosny czy nawet dębu, który w trzecim roku od posadzenia nie nadaje się już do sprzedaży, gdyż nie przyjmie się w nowym miejscu po przesadzeniu.

Ozdobne bardzo opłacalne

Drzewka ozdobne dają więc większą pewność, że biznes będzie przynosił zyski.
Zwłaszcza że można za nie otrzymać znacznie więcej pieniędzy niż za sadzonki leśne. Ich ceny przy sprzedaży wynoszą od 3 do 20 zł i więcej.
To przynajmniej dziesięć razy więcej niż w przypadku sadzonek leśnych. Przykładem może być sosna, za którą otrzymamy 10–30 gr za sztukę, czy dąb, który kosztuje od 20 gr do 60 gr za sztukę.
– Trzeba jednak pamiętać, że na rynku drzewek ozdobnych panuje już duża konkurencja. I szansę na sukces ma tylko ten producent, który zaproponuje atrakcyjną cenę – zauważa właściciel Szkółki Leśnej Darz Bór.