Nawet ponad 100 zł miesięcznie mogą zaoszczędzić kredytobiorcy spłacający ratę w wysokości 1000 franków bezpośrednio w walucie. Jednak na taki krok zdecydowało się na razie niewielu klientów.
Z przywileju obowiązującej od 1 lipca nowej rekomendacji SII skorzystało na razie niewielu klientów, którzy spłacają kredyty denominowane w walutach obcych.
– To, że niewielu kredytobiorców korzystało i korzysta z tej opcji, wynika z faktu, że standardowy polski kredytobiorca nie uzyskuje dochodów w walucie, a konieczność comiesięcznego zasilania rachunku w zagraniczną walutę może być uciążliwa – mówi Agnieszka Nachyła, kierująca wydziałem hipoteki w banku Millennium.

Drogie aneksy

Klienci, którzy chcą bowiem skorzystać z możliwości bezpośredniej spłaty w walucie, muszą podpisać odpowiedni aneks do umowy (koszt to średnio kilkaset złotych) oraz otworzyć odpowiednie konto walutowe, za które banki też każą sobie odrębnie płacić. Dlatego także w innych bankach niewiele osób spłaca już kredyty bezpośrednio we frankach.
– Z naszych obserwacji wynika, że nie wszyscy klienci wiedzą, jakie możliwości daje im rekomendacja. Widać, że banki stosują różne strategie, by skłonić klientów do zakupu po ich kursie waluty. Niektóre zdecydowały się na rozwiązania siłowe, stawiając bariery kosztowe klientom – ocenia Marta Chmielewska-Racławska z Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego.

Banki sprzedają franki

Jednak zdaniem Pawła Majtkowskiego, analityka firmy Finamo, duże zainteresowanie tematem ze strony klientów i mediów, spowodowało, że kilka banków wyłamało się z szeregu i dokonało zmiany swojej oferty. Przede wszystkim część banków wyczuła możliwość dodatkowego zarobku poprzez umożliwianie zakupu franka w celu spłaty kredytu w innej instytucji. Taką ofertę zaproponowały Raiffeisen i Deutsche Bank.



– Dajemy klientom efektywne narzędzie mogące poważnie zmniejszyć koszty spłaty zadłużenia. To klient decyduje, kiedy kupi walutę, wybierając jego zdaniem najlepszy moment i uniezależniając się od sezonowych zmian notowań złotego wobec franka – mówi Karolina Grabiszewska z Raiffeisen Bank Polska.
Zakładając, że miesięczna rata kredytu wynosi 1000 franków, to kupując w ubiegłym tygodniu taką kwotę w Raiffeisen Bank Polska, należało zapłacić 2907,9 zł (przy kursie 2,9079).
– Wystarczy to porównać z kosztami nabycia franka w części innych banków, gdzie kursy franka do złotego oscylowały tego dnia między 2,95 a 3,04. Oszczędności z tego tytułu wyniosą między 40 a 130 zł – wylicza Karolina Grabiszewska.
Jeszcze dalej poszedł Citi Handlowy. Bank nie tylko umożliwił kupno franków klientom innych banków, ale jeszcze obniżył spread walutowy na franku szwajcarskim do 3 proc. (w niektórych bankach różnica w cenie kupna i sprzedaży tej waluty sięga nawet 9 proc.).

Szansa na niższe spready

– Klienci mogą założyć bezpłatne Konto Oszczędnościowe Citibank w złotych i dokonywać z niego przelewów we frankach. Tym samym proponujemy klientom rozwiązanie, które pozwoli im zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Oznacza to, że w skali całego okresu kredytowania klienci mogą zyskać od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych – przekonuje Remigiusz Hołdys z Banku Handlowego.
– Bank mógł sobie na to pozwolić bez większych obaw o zyski bo kredytów hipotecznych w swoim portfelu ma niewiele, nie udziela także nowych kredytów tego typu. Te pierwsze dni obowiązywania rekomendacji pokazują, że jest spora szansa, że do końca roku, za sprawą konkurencji między bankami, pobierane przez banki spready spadną nawet o połowę – konkluduje Paweł Majtkowski.