Bez restrukturyzacji i obniżania w krótkim czasie kosztów, Polskie Linie Lotnicze LOT mogą mieć większe kłopoty z utrzymaniem płynności finansowej - powiedział minister skarbu Aleksander Grad.

Z danych resortu wynika, ze strata spółki za ubiegły rok wyniosła ponad 600 mln zł.

"Spółka i zarząd wiedzą, że bez restrukturyzacji i bez obniżania w krótkim czasie kosztów, LOT może mieć jeszcze większe kłopoty na rynku, problemy z utrzymaniem płynności finansowej" - podkreślił szef resortu skarbu.

"LOT, tak jak wszystkie firmy tej branży, przeżywa kłopoty. Myślę, że wyjście syndyka z tej spółki to ogromny sukces Skarbu Państwa. W tej chwili możemy o tej firmie decydować bez żadnych ograniczeń, które nas do tej pory krępowały i wiązały nam ręce" - podkreślił szef resortu skarbu.

"Spółka pracuje nad tym, na czym nam zresztą zależało, by bez przystawionego do głowy pistoletu prowadzić proces prywatyzacyjny. Będziemy starali się jak najszybciej zrealizować ten pierwszy etap prywatyzacji, by inwestor, który wejdzie do spółki, wspierał procesy restrukturyzacyjne" - dodał.

Pod koniec maja Skarb Państwa i Towarzystwo Finansowe Silesia przejęły pełną kontrolę nad PLL LOT

Obecnie SP i TF Silesia posiadają akcje spółki stanowiące ponad 93 proc. kapitału zakładowego.



Resort skarbu chce sprzedać LOT inwestorowi. W pierwszej fazie prywatyzacji planowane jest podwyższenie kapitału zakładowego, tak by po sprzedaży udziałów inwestorowi pakiet SP nie spadł poniżej 51 proc.

Przed transakcją Skarb Państwa miał 67,97% akcji PLL LOT

Pozostałe akcje były w rękach syndyka Swissaira, byłego inwestora w LOT, poprzez spółkę SAirLines B.V, która ogłosiła upadłość, a jej udziały w spółce przeszły do dyspozycji syndyka. 6,93 proc. akcji nadal pozostaje w rękach pracowników.

"To, co jest największym kłopotem LOT-u, to zawarte przez poprzednie zarządy umowy hedgingowe na paliwo. Jest porozumienie z bankami, by ten temat trochę inaczej załatwić i rozłożyć w czasie" - powiedział Grad.

W styczniu związkowcy złożyli do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez przewoźnika w sprawie kontraktów na zakup paliwa. Chodzi o tzw. umowy hedgingowe. Spółka miała podpisać w lipcu ub.r. kontrakty paliwowe na dwa lata do przodu, kiedy cena za baryłkę ropy wynosiła 140 dolarów (później ceny ropy spadły).

Pod koniec lutego były prezes LOT Dariusz Nowak, pytany o poniesione przez spółkę straty z tego tytułu powiedział, że na grudzień 2008 r. wycena tych instrumentów (nie suma strat) - wyniosła minus 120 mln dolarów.