Wszelkie prognozy i rekomendacje wydają się bezużyteczne, a zagubieni analitycy w kółko powtarzają coś o nieracjonalności rynku.
Plakat z rodziną pytającą: Jak tu teraz żyć? wisiał na billboardach przed kilkoma laty, przy okazji poprzedniej recesji. Prawdopodobnie sporo osób pamięta jeszcze te czasy – zatorów płatniczych, regularnie niepłaconych faktur, pensji, padających firm, ludzi, którzy wysyłali po kilkaset życiorysów w nadziei na uzyskanie pracy i nie otrzymywali nawet zdawkowej odpowiedzi od potencjalnych pracodawców. Pracodawców, którzy, nadużywając swojej pozycji, nie płacili na czas (a czasem w ogóle) pensji, mówiąc pracownikom: ciesz się, że masz pracę. Nie wiem, czy ktokolwiek robił taką analizę, ale odnoszę wrażenie, że gdyby porównać częstość pojawiania się słów kryzys i recesja w mediach, to w porównaniu z tamtą sytuacją obecny czas powinien przypominać prawdziwą apokalipsę.
Billboard z napisem: Jak tu teraz żyć powinien ponownie zawisnąć w naszych miastach. Tym razem powinien przedstawiać nie rodzinę, ale ludzi związanych z rynkiem finansowym – analityków, ekonomistów, zarządzających. Wygląda na to, że wielu z nich totalnie się zagubiło. Przez lata wierzyli w efektywność i racjonalność rynku. W pojęcie: wartość i analizy mające na celu wyszukiwanie tej wartości, tymczasem wygląda to tak, jakby świat stanął na głowie. Niemal natychmiast po wydaniu rekomendacji sprzedaży przez kilka instytucji finansowych dla akcji banku PKO BP ich kurs zaczyna dynamicznie rosnąć. KGHM i Lotos, za które kilka miesięcy temu wielu analityków nie dałoby funta kłaków, wzrosły kilkukrotnie.
Wszelkie prognozy, analizy i rekomendacje wydają się bezużyteczne, a zagubieni analitycy w kółko powtarzają coś o nieracjonalności rynku. Podczas tegorocznej konferencji WallStreet, organizowanej przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, Zbigniew Jakubas mottem swojego wykładu uczynił stwierdzenie: Świat zwariował. Z tą tezą zgadza się wielu. Tylko jakoś mało kto zwraca uwagę, że równie wielkim, a może nawet większym wariactwem było kupowanie monet w kilometrowych kolejkach, zapisy na akcje z redukcjami ponaddziewięćdziesięcioprocentowymi, emisje akcji spółek na NewConnect, których jedyną działalnością było stworzenie dokumentu powstania spółki, wyścig, kto zbuduje większy wieżowiec, i wiele, wiele innych.
Chciwość, która rządzi rynkami, nie była traktowana jako nienormalna. To strach jest tym uczuciem, które każe mówić o nieracjonalności.