Wartość rynku handlu detalicznego wzrośnie w tym roku do 250 mld zł - szacuje branża. Wydatki Polaków na zakupy wzrosną o 14-15 proc. Największe sieci dążą do konsolidacji i stawiają na mniejsze obiekty oraz droższe delikatesy.
Witaj szkoło! - krzyczą w reklamach sieci handlowe, przypominając klientom, że kończą się wakacje i nadszedł czas na większe jesienne zakupy. II półrocze, ze względu na przygotowania do szkoły, a potem święta, to okres największej sprzedaży sieci handlowych w roku - szczególnie IV kwartał, który daje sieciom średnio 30 proc. rocznych przychodów.
W tym roku II półrocze, a tym samym cały rok, sieci znowu zaliczą do udanych. Mimo rosnącej inflacji i informacji gospodarczych niepoprawiających konsumenckich nastrojów, najwięksi gracze liczą na przynajmniej kilkunasto-, a nawet kilkudziesięcioprocentowy wzrost sprzedaży.
- Zakładamy, że nasza sprzedaż wzrośnie o 26 proc. do 5,8 mld zł - przyznaje Artur Kawa, prezes sieci Emperia.

Sprzedaż rośnie, chociaż wolniej

Według ekonomistów BRE Banku, sprzedaż detaliczna wzrośnie przynajmniej o 15-16 proc. PMR, firma badająca rynek detaliczny, jeszcze na początku roku szacowała, że w 2008 roku dynamika sięgnie około 17 proc. Dziś koryguje swoje prognozy.
- Wzrost będzie jednak wciąż kilkunastoprocentowy. Realny wzrost płac jest wciąż wyższy niż inflacja, koniunktura jest dobra i nie ma powodów, dla których Polacy mieliby znacznie zmniejszyć wydatki - mówi Marcin Szaleniec, analityk PMR Publications.
Przy założeniu 15-proc. wzrostu wartość całego rynku w tym roku zwiększy się do 250 mld zł.
Walka sieci o jak największy udział w tym torcie już się zaczęła i toczy się na froncie reklamowym. Firmy wydają bowiem na reklamę znacznie więcej niż w ubiegłym roku. Tylko w samych telewizjach od początku roku do 21 sierpnia wydały już ponad 183,2 mln zł - wynika z danych AGB Nielsen Media Research, przygotowanych dla GP. To blisko 2/3 kwoty, którą przeznaczyły na reklamę w całym 2007 roku. A przed nimi jeszcze cztery najbardziej gorące miesiące pod względem sprzedaży.

Miliony na reklamę

Tesco, ogłaszając promocję na różne towary, za każdym razem przypomina, że ogranicza inflację.
- Taka jest nasza strategia. W ubiegłym roku drożały warzywa i owoce, w tym zbiory były lepsze, więc ceny są niższe. Dodatkowo obniżamy je promocjami - dodaje Przemysław Skory, rzecznik Tesco.
- Największe sieci to jeden z ważniejszych składników kotwicy inflacyjnej. Naszym zdaniem ich udział w ograniczaniu inflacji sięga nawet 30 proc. - dodaje Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, zrzeszającej firmy z branży.
Dodaje, że duża liczba informacji o rosnących cenach to dla największych sieci problem, dlatego część z nich stara się robić wszystko - m.in. za pomocą reklam - aby zapewnić klientów, że u nich ceny nie idą do góry tak szybko.
- Przedstawiciele kilku największych sieci twierdzą, że w skali roku podwyżki nie będą większe niż 4-5 proc. Najwięksi gracze robią wszystko, aby wzrost był jak najmniejszy, minimalizując wzrost promocjami w innych grupach towarów. Stać ich na to, bo jako duże podmioty mają lepsze warunki negocjacyjne z dostawcami i producentami - dodaje Andrzej Faliński.
Ale mimo dużych promocji podwyżek uniknąć się nie da. Według ekonomistów na pewno zdrożeje mięso (w II półroczu cena może wzrosnąć o 4 proc.), papierosy i napoje alkoholowe, w efekcie wyższej akcyzy. A także słodycze. Powód? Rosnące ceny energii, a w efekcie wyższe koszty. Ekonomiści zapewniają jednak, że na pewno nie czeka nas powtórka z ubiegłego roku, kiedy ceny żywności od czerwca do grudnia poszybowały w górę o 6 proc.

Inwestycje i konsolidacja

Polska Rada Centrów Handlowych szacuje, że z powodu ustawy ograniczającej rozwój sklepów wielkopowierzchniowych najwięksi inwestorzy musieli wstrzymać budowę ponad 50 nowych obiektów o wartości około 7 mld euro. Po tym, jak Trybunał Konstytucyjny przepisy uchylił, najwięksi inwestorzy wracają na budowy. A wydatki na inwestycje będą znacznie większe, bo zmieniła się strategia dużych sieci handlowych. Oprócz dużych obiektów coraz bardziej zależy im na budowie mniejszych sklepów. Według Marcina Szaleńca z PMR, rynek nasycił się dużymi sklepami.
- Zamiast tego sieci stawiają na mniejsze obiekty w mniejszych miastach, których jest w Polsce więcej. Chcą być bliżej klienta i będą tę strategię kontynuować, tworzyć nowe obiekty, a jednocześnie namawiać do konsolidacji niezależne sklepy - mówi Marcin Szaleniec.
Przypomina, że w ubiegłym roku Tesco wydało na inwestycje blisko pół miliarda złotych, około 900 mln zł przeznaczyła Biedronka, 140 mln zł delikatesowa Alma, a niewiele mniej - 119 mln zł - sieć handlowa Emperia. Ta ostatnia wyda w tym roku jeszcze więcej - aż 175 mln zł. Miliony pochłoną inwestycje sieci Auchan.
- W tym roku w Polsce otworzymy dwa centra handlowe. W przyszłym planujemy otwarcie przynajmniej jednego nowego centrum, ale lokalizacja nie jest jeszcze znana - mówi Dorota Patejko, dyrektor ds. komunikacji Auchan Polska. Sześć hiper i dziesięć supermarketów oraz 20 osiedlowych sklepów pod nazwą 5 minut uruchomi Carrefour. Tesco z kolei wyda w tym roku aż 480 mln zł, za które wybuduje m.in. 50 nowych sklepów - w większości mniejszych. Sieci walczą o nowe lokalizacje i obiekty, bo właśnie dzięki większemu nasyceniu z roku na rok zwiększają przychody w tempie dwucyfrowym.
Eksperci zwracają uwagę, że dziś najprężniej rozwija się segment marketów delikatesowych - Alma, Bomi, Piotr i Paweł. Rośnie bowiem liczba klientów, dla których niska cena nie jest głównym kryterium zakupów. W 2005 roku było 47 takich sklepów w całym kraju, w ubiegłym - blisko 100.
Wciąż jednak największe sieci to nie więcej niż 30 proc. rynku. Pozostała część wydatków Polaków trafia do samodzielnych sklepów ogólnospożywczych. I choć konsolidacja postępuje, zdaniem PMR struktura rynku szybko się nie zmieni.
Wartość rynku handlu detalicznego wzrośnie w tym roku do 250 mld zł - szacuje branża / ST