Liczba turystów odwiedzających Polskę spadła o prawie 10 proc. Zmniejszyły się przyjazdy z Rosji i Ukrainy, ale rośnie liczba turystów z Wielkiej Brytanii i Irlandii. Tegoroczne dochody od cudzoziemców sięgną 11 mld dol., a Polacy zostawią za granicą 7-8 mld zł.
Dochody z turystyki liczone w dolarach według Instytutu Turystyki w tym roku będą wyższe o 10 proc. i sięgną 11 mld dol. Jednak, biorąc pod uwagę obecną cenę dolara, to w złotówkach branża turystyczna odnotowała spadek dochodów o ponad 14 proc. Jest jeszcze jedna zła wiadomość - zmniejsza się liczba zagranicznych turystów. W wypadku naszych wschodnich sąsiadów spadek jest dramatycznie duży, średnio o 30 proc. To wynik przede wszystkim wprowadzenia dla tych krajów wiz Schengen.
Polska przestała być dla zagranicznych gości tanim krajem.
- Jest mniejsze zainteresowanie naszym krajem z powodu bardzo mocnej złotówki - mówi Wiesław Piegat z warszawskiej izby turystyki.
Tylko z powodu różnic kursowych koszt pobytu w naszym kraju dla Amerykanów wzrósł w ostatnim roku o ponad 20 proc.

Wydatki w Polsce

- Sytuacja jest dramatyczna, bo przyjazdy spadły o 20-30 proc. - mówi Tadeusz Milik, prezes Furnel Travel, firmy, która specjalizuje się w turystyce przyjazdowej.
Dla zagranicznych turystów Polska przestała być konkurencyjna cenowo.
- Nie tylko złotówka jest mocna, ale dodatkowo wzrosły ceny podstawowych usług związanych z turystyką. W niektórych dziedzinach jesteśmy już drożsi od Niemców - twierdzi prezes Milik.
Problemy ograniczonych przyjazdów turystów dotykają bezpośrednio około 1 mln osób, które pracują w turystyce i branżach z nią związanych. Według danych Polskiej Organizacji Turystycznej ten dział gospodarki wytwarza ok. 7 proc. dochodu narodowego. Przeciętny zagraniczny turysta pozostawia w Polsce ponad 350 dol. To nadal niewiele w porównaniu z innymi europejskimi krajami, ale niekorzystne jest to, że aż 80 proc. tych pieniędzy przeznaczanych jest na żywność i noclegi.
- Najczęściej z powodu drożyzny zagraniczni turyści skracają pobyt w Polsce - mówi Wiesław Piegat.
Jednak jak wskazują statystyki, wiele osób rezygnuje w ogóle z przyjazdu do Polski. W najgorszej sytuacji są Amerykanie. Dla nich cała Europa jest w tej chwili bardzo droga. Kilka lat temu dolar był znacznie droższy od euro, a dzisiaj to euro jest o prawie połowę droższe. Firma Word Hotels szacuje, że w I kwartale tego roku liczba amerykańskich gości w hotelach w UE spadła o 15 proc. Instytut Turystyki ocenia, że na początku roku liczba amerykańskich turystów spadła o 5 proc.
- Moim zdaniem liczba przyjazdów amerykańskich turystów do Polski spadła nawet o 60-70 proc. - twierdzi z kolei prezes Milik.
Nawet wśród naszych rodaków za oceanem kwestia kosztów podróży i pobytu zaczyna być główną barierą przyjazdów do starego kraju.

Coraz mniej Rosjan i Ukraińców

- Rosjan i Ukraińców odstraszają nie tylko wysokie ceny, ale też polskie wizy - twierdzi Tadeusz Milik.
Po wejściu do strefy Schengen uzyskanie polskiej wizy zajmuje nawet dwa tygodnie, podczas gdy w Czechach pięć dni. Turysta jedzie więc tam, gdzie jest łatwiej. Zmniejsza się też liczba niemieckich turystów - o kilka procent rocznie.
- Ten spadek wiąże się ze zmniejszeniem liczby podróży sentymentalnych, bo niemieccy emeryci odwiedzili już strony pamiętane z dzieciństwa - mówi Krzysztof Łopaciński, prezes Instytutu Turystyki.
Dużą rolę grają też względy demograficzne, a młodych Niemców na razie nie potrafimy zachęcić do wyjazdu za Odrę. Do tej pory Polska notowała tylko szybki wzrost turystyki przyjazdowej z Wielkiej Brytanii i Irlandii, ale i to może się zmienić.
- Nasi rodacy w tych krajach okazali się doskonałymi ambasadorami i zachęcili znajomych do podróży do Polski - ocenia prezes Łopaciński.
To jednak może być za mało, bo turyści z Wysp także potrafią liczyć.
- Piwo na krakowskim rynku jest teraz droższe niż w Londynie - mówi Tadeusz Milik.
W efekcie weekendowe wyjazdy Brytyjczyków na piwo do Krakowa kończą się.

W interesach i po zdrowie

Jedynym sektorem turystyki, który nie odczuwa skutków silnego złotego, jest turystyka biznesowa. Może dlatego, że za służbowe wyjazdy płacą firmy, a inwestorów zagranicznych jest w Polsce coraz więcej, turystyka biznesowa więc w Polsce kwitnie. Dlatego też dane wykazują, że obłożenie, czyli wykorzystanie miejsc hotelowych, najwyższe jest w hotelach wyższej klasy (bo w takich przebywają przedstawiciele korporacji). Coraz popularniejsze wśród zagranicznych gości są też polskie sanatoria. Ich standard się poprawił, a dodatkowo zagraniczni goście najczęściej mogą liczyć na zwrot pieniędzy ze swojej kasy chorych za pobyt w polskim uzdrowisku. W przyszłym roku, gdy Słowacja wejdzie do strefy euro, bardzo trudno będzie nam jednak wygrać konkurencję z tamtejszymi sanatoriami.

Polacy za granicą

Na razie mniej niż połowa wyjeżdża na jakikolwiek wypoczynek, z czego 6-7 mln odpoczywa poza granicami. Dzięki mocnemu złotemu wypoczynek nad ciepłym morzem stał się relatywnie tańszy, choć i tak koszty zagranicznych wojaży są średnio o 25 proc. wyższe niż odpoczynek w kraju. Polacy średnio spędzają za granicą dziesięć dni i wydają dziennie 112 zł na osobę. Poza granicami Polski pozostawiamy więc ok. 7-8 mld zł rocznie.
SZERSZA PERSPEKTYWA - ŚWIAT
Branża turystyczna dostarcza 10 proc. światowego PKB (5,9 biliona dolarów) i zatrudnia 238 mln osób (8 proc. światowego zatrudnienia). UE ma największy 27,5-proc. udział w światowym przemyśle turystycznym. Szacuje się, że rynek turystyczny w Europie wzrośnie w tym roku o 2 proc., a średnia światowa to 3-4 proc. W ciągu czterech miesięcy 2008 roku liczba podróży wzrosła o ok. 5 proc. Najbardziej dotyczy to: Bliskiego Wschodu (wzrost podróży o 16,4 proc.), Azji i Pacyfiku (10,4 proc.) i Afryki (7,4 proc.).
Odpoczynek w Polsce przestał też być tani. Najbardziej odczuli to Amerykanie, dla których koszt pobytu w Polsce tylko w ostatnim roku wzrósł o ponad 20 proc. / ST