PKO BP może odsprzedać swój pakiet akcji w Banku Pocztowym – dowiedziała się GP. Chce tego resort skarbu, który boi się konfliktu interesów między bankami.
Pomysł taki pojawił się na ostatniej komisji skarbu poświęconej przyszłości Poczty Polskiej, a zgłosiło go właśnie Ministerstwo Skarbu Państwa, które pośrednio jest właścicielem obu banków.
– Jesteśmy za tym, aby Skarb Państwa odkupił od PKO BP akcje Banku Pocztowego – powiedział nam Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury, które sprawuje nadzór nad Pocztą Polską. Nie chciał jednak powiedzieć, kto w imieniu Skarbu miałby kupić te akcje.
Najprostszym rozwiązaniem byłoby wykupienie udziałów PKO BP przez Pocztę Polską – ma ona 75 proc. minus jedna akcji Banku Pocztowego. Reszta należy właśnie do PKO BP. Jednak Poczta, która sama stoi w obliczu komercjalizacji, nie ma obecnie pieniędzy na akcje Banku Pocztowego. W raporcie za 2008 rok kontrolowany przez siebie pakiet akcji banku z Bydgoszczy PKO BP wycenił na 175,8 mln zł.
Czy Pocztę stać na taki zakup?
– Ta kwestia ma być zawarta w strategii Poczty Polskiej, która właśnie jest opracowywana. Strategia ma także zawierać źródła finansowania ewentualnych akwizycji – mówi z kolei Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty.

Pocztowa strata

Jednak trudno podejrzewać Pocztę o możliwość wyłożenia takiej kwoty. Ubiegły rok zamknęła ona stratą w wysokości 138 mln zł, a zgodnie z założeniami Ministerstwa Infrastruktury do 2012 roku. Poczta musi poszukać dodatkowych 900 mln zł oszczędności.
Plan wyjścia PKO BP z Pocztowego to wyraźna wolta wobec wcześniejszej strategii skarbu wobec obydwu banków. Gdy latem 2004 roku PKO BP kupował jedna czwartą Pocztowego od Prokomu, resort przekonywał, że zakup pozwoli na uzyskanie synergii.
Zwolennikiem ścisłej współpracy pomiędzy obu bankami był też były prezes PKO BP, Rafał Juszczak. Marzyła mu się sprzedaż produktów PKO BP przez licząca prawie 8 tys. placówek sieć Poczty. Aby móc zrealizować te plany, chciał on nawet przejąć kontrolę nad Pocztowym i prawie rok negocjował z Pocztą odkupienie przez PKO BP kolejnych 25 proc. akcji bydgoskiego banku. Ostatecznie jednak Poczta zdecydowała się nie zmniejszać udziałów w swoim banku. Gdy na fotelu szefa PKO BP Rafała Juszczaka zmienił Jerzy Pruski, pomysł bliższego aliansu z Pocztą i jej bankiem upadł.

Niechciane udziały

PKO BP nie chce oficjalnie komentować sprawy Pocztowego, ale z naszych informacji wynika, że za godziwą cenę z chęcią pozbyłby się swoich udziałów w Pocztowym, podobnie jak i akcji innego kontrolowanego pośrednio przez państwo banku (PKO BP ma niespełna 5 proc. akcji Banku Ochrony Środowiska, które przed trzema laty kupił od szwedzkiej grupy SEB).
Zwolennikiem rozwodu jest też szef Banku Pocztowego, Piotr Kamiński, który w przeszłości był wiceprezesem PKO BP. Jak mówi, nie wyobraża on sobie sytuacji, że jego bank czy też sama Poczta zostaną sprowadzone do roli dystrybutorów produktów PKO BP. Tym bardziej, że w ostatnim czasie Pocztowy znacznie zmodyfikował własną ofertę detaliczną i rozpoczął promocje własnych produktów.
Problemem jest jednak kwestia dokapitalizowania banku. Zdaniem prezesa Kamińskiego na dalszy rozwój Bank Pocztowy potrzebuje jeszcze w tym roku zastrzyku kapitału w wysokości 100 mln zł. Według wstępnych pomysłów MSP, dokapitalizowania Banku Pocztowego mógłby się podjąć Bank Gospodarstwa Krajowego, który w imieniu resortu skarbu odkupiłby akcje Pocztowego od PKO BP. Zgodnie z planami rządu BGK ma bowiem uczestniczyć też w planowanym podwyższeniu kapitałów PKO BP.