Lekarze powinni zbierać tzw. punkty edukacyjne poświadczające, że realizują obowiązek dokształcania. Okazało się jednak, że system ten w zasadzie nie działa. Dlatego Izba Lekarska proponuje zmianę przepisów.
Ustawa o zawodzie lekarza oraz kodeks etyki lekarskiej stanowi, że lekarze i dentyści są grupą zawodową, która ma obowiązek stałego dokształcania się i podnoszenia kwalifikacji. Muszą to jednak robić na własny koszt, często rezygnując z części urlopu. Jak ma być realizowany wspomniany obowiązek, określa rozporządzenie ministra zdrowia. Zgodnie z nim za określone działania służące podnoszeniu kwalifikacji lekarze mają przyznawane punkty edukacyjne. W okresie czteroletnim powinni ich uzbierać 200. Weryfikacją uzbieranych punktów zajmują się okręgowe izby lekarskie.

Punkty za teorię

Każda działalność służąca podniesieniu kwalifikacji ma określoną wartość punktową. Paradoksalnie najprościej jest zrobić doktorat czy habilitację. Wówczas można niemal automatycznie uzyskać 200 punktów. Lekarze, którzy nie wybiorą tej ścieżki kariery zawodowej, muszą skrupulatnie zbierać punkty oraz zwracać baczną uwagę, czy każda aktywność, jaką podejmą, będzie spełniała wymogi rozporządzenia.
Lekarze mogą na przykład uzyskać punkty po wygłoszeniu referatu lub publikacji artykułu w czasopiśmie naukowym. W ten sposób uzyskają 40 punktów. Minister zdrowia zadbał jednak, by kształcenie ustawiczne nie było jednokierunkowe. Dlatego lekarz nie uzbiera wymaganej liczby punktów za same publikacje czy wygłoszone referaty. Punkty dostaje się też za prenumeratę pisma naukowego. Można zebrać trochę punktów za udział w publikowanych często w takich pismach kursach, polegających na rozwiązywaniu testów dołączonych do artykułów i przesyłanych do redakcji. Za każdą prawidłową odpowiedź w takim teście lekarz otrzymuje 0,2 pkt.
Punktowane jest też udział w posiedzeniach towarzystw lekarskich oraz wykłady organizowane w zakładach opieki zdrowotnej. Są to jednak najczęściej formy dokształcania się dostępne tylko dla lekarzy pracujących w dużych ośrodkach.



Popularną formą zbierania punktów jest na przykład obecność na krajowym czy zagranicznym kongresie lub sympozjum. Można za nie uzyskać dużą liczbę punktów. Problem jednak w tym, że uwzględniane są punkty za udział tylko w dwóch kongresach. Za następne lekarz nie otrzymuje już żadnych.
- Lekarze o tym nie wiedzieli, a teraz, kiedy izby podsumowują ich działalność, okazuje się, że jeśli chodzi o spełnianie wymogów rozporządzenia, jeździli na darmo - mówi wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzej Włodarczyk.
Być może na darmo, ale z pewnością nie za darmo. Sama opłata zjazdowa kongresu zagranicznego kosztuje bowiem co najmniej kilkaset dolarów, a do tego trzeba doliczyć koszt przelotu i opłacenie hotelu. Taniej jest w Polsce, ale same opłaty za udział w zjeździe to wydatek co najmniej kilkuset złotych. Do tego trzeba doliczyć koszty dojazdów i pobytu. Bardzo drogie są kursy dla dentystów ze względu na koszt materiałów używanych w trakcie szkolenia. Zdarzają się kursy bezpłatne, ale ich oferta jest ograniczona.

Fikcyjny system

W listopadzie minął pierwszy tzw. okres rozliczeniowy. Obecnie izby lekarskie kończą weryfikację. Okazuje się, że np. w warszawskiej izbie lekarskiej na 22 tys. zarejestrowanych lekarzy zaledwie 550 uzbierało wymagane 200 punktów.
- Podeszliśmy rygorystycznie do weryfikacji - mówi przewodniczący tej izby Andrzej Włodarczyk.
Jego zdaniem, ze wstępnych szacunków wynika, że w całej Polsce niespełna połowa lekarzy dopełniła obowiązku dokształcania się zgodnie z przepisami rozporządzenia. Było to jednak możliwe dzięki temu, że izby lekarskie w kraju były bardziej tolerancyjne niż Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie.
- Ten system to fikcja - mówi przewodniczący Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel. Związek, którym kieruje, uważa, że rynek powinien weryfikować kwalifikacje lekarzy.
Lekarze są rozżaleni, że państwo nakłada na nich obowiązek stałego podnoszenia kwalifikacji, a nie daje jakiejkolwiek pomocy.

Obowiązek bez pieniędzy

W wielu krajach europejskich lekarze mają dodatkowy płatny urlop w trakcie roku, tzw. szkoleniowy, który ma służyć właśnie podnoszeniu kwalifikacji. W niektórych wewnętrznych regulaminach zakładów opieki zdrowotnej są zapisy dotyczące takiego urlopu, ale zależy to od możliwości danej placówki i woli zarządzających. Ci ostatni borykają się jednak z dużymi problemami kadrowymi, w związku z czym w wielu ZOZ lekarze nie dostają żadnych dodatkowych urlopów. Krajowy Zjazd Lekarzy podjął kilka lat temu uchwałę o bojkocie systemu punktowego z uwagi m.in. na to, że państwo nie pomaga lekarzom, by obowiązek dokształcania się był przez nich realizowany. Od lat środowiska medyczne postulują np., aby była możliwość odliczania od podatku dochodowego kosztów ponoszonych na podnoszenie kwalifikacji. Na razie bezskutecznie.