Jak na ironię, to właśnie Chiny w największym stopniu przyczyniły się do gwałtownego marszu w górę większości surowców na światowych rynkach. Dotyczy to również miedzi, srebra i złota, z których powstają olimpijskie medale.
Każdy medal olimpijski w Atenach był wart 155 dolarów. W Pekinie za najwyższe miejsce na podium sportowiec otrzyma medal za 393 dol. To więcej o ponad 150 proc., nawet jeśli się uwzględni spadek wartości dolara. Ten wzrost odzwierciedla przede wszystkim opinie inwestorów, którzy coraz częściej w ostatnich latach uznawali złoto za relatywnie bezpieczną lokatę w okresie zawirowań na światowych rynkach.
Ich postawa nie dziwi. Koszt złota, z którego powstaje najcenniejszy medal, od Olimpiady w Atenach w 2004 roku wzrósł ponad 200 proc. Jeśli na dwa miesiące przed igrzyskami w Grecji za uncję złota płacono 392,68 dol., to na trzy miesiące przed otwarciem imprezy w Pekinie metal ten kosztował już 909,70 dol. - wynika ze statystyk gromadzonych przez Światową Radę Złota (World Gold Council), najpoważniejszą organizację skupiającą producentów szlachetnego kruszcu. Statystyka ta nie uwzględnia rekordowej ceny złota, która padła w marcu tego roku, gdy za kruszec żądano 1033,90 dol.
Kontrakt na dostawę surowców do wyrobu medali wygrał brytyjsko-australijski BHP Billiton, największy koncern górniczy na świecie. Przy produkcji koncentratu miedzi do wyrobu złotych medali oraz produkcji koncentratu ołowiu do złotych i srebrnych medali zaangażowano 13 tys. pracowników.
Co ciekawe, organizatorzy przygotowali 6 tysięcy medali - dwukrotnie więcej niż potrzeba. Chcą w ten sposób ubezpieczyć się przed wypadkami losowymi, w tym zniszczeniem czy zaginięciem prestiżowych krążków lub potrzebą udekorowania równoległych zwycięzców.
3 tys. medali zdobędą najlepsi sportowcy igrzysk olimpijskich w Pekinie