Co z tego, że prawo zamówień publicznych opiera się na zasadzie jawności i równego traktowania wykonawców. W praktyce są równi i równiejsi. Urzędnik może udzielić zamówienia, wysyłając zapytanie o cenę do pięciu wybranych przez siebie firm.
A niby jak wybiera te pięć firm? Z książki telefonicznej. Czy nie za wiele zależy od jego widzimisię? A jak w przetargu zechce wziąć udział szósta firma. Mam dla niej złą wiadomość - to już za duża konkurencja. I jeśli urzędnik jej nie lubi, nie dostanie zaproszenia. Może przy kolejnej nowelizacji będzie więcej odwagi, by ten konkurencyjny inaczej tryb uchylić. Zamawiający bez niego dadzą sobie radę.