W Polsce nie ma szalejącej drożyzny, inflacja jest na poziomie 4,3 proc. - tylko o 0,3 pkt. proc., wyższa niż średnia w strefie euro - mówił podczas dzisiejszej debaty w Sejmie na temat drożyzny minister finansów Jacek Rostowski.

"Za obecny poziom inflacji odpowiada rząd PiS i błędna polityka banku centralnego w 2007 r." - ocenił Rostowski. Jak podkreślił, zdaje sobie sprawę, że wzrost cen jest dotkliwy, szczególnie dla najuboższych. Zmiany te są jednak jednymi z najniższych wzrostów w całej Europie - zaznaczył.

Minister przedstawił dziś posłom informację rządu na temat działań Rady Ministrów służących przeciwdziałaniu wzrostowi cen towarów i usług konsumpcyjnych w szczególności cen żywności i paliw, a także działań służących poprawie sytuacji rodzin posiadających niskie dochody.

Rostowski przypomniał, że Rada Polityki Pieniężnej, pomimo sygnałów o wzroście cen nie podnosiła stóp procentowych. W jego ocenie działo się tak w wyniku presji, którą na NBP wywierał rząd PiS.

Według ministra finansów inflacja to łączny efekt złej polityki banku centralnego, złej polityki budżetowej i szoków zewnętrznych. Przekonywał, że skok inflacji jest wynikiem tego, że RPP i prezes NBP najpierw negowali niebezpieczeństwo silnego wzrostu cen, a gdy to nastąpiło twierdzili, że to niezależne od ich decyzji i nie wymaga interwencji. "Całe szczęście, że rząd się zmienił i prezes NBP zajął się pilnowaniem inflacji" - mówił Rostowski.

"Wzrost cen żywności w Polsce jest jednym z najniższych w Europie, paliw - w całej UE"

Podkreślił, że wzrost cen żywności w Polsce jest jednym z najniższych w Europie i jednocyfrowy, w przeciwieństwie do np. Łotwy - 21,7 proc. czy Bułgarii - 24,2 proc. "To dopiero jest szalejąca drożyzna" - argumentował.

Rostowski zaznaczył, że pomimo rosnących cen paliw, wzrost ten - o 6,9 proc. - jest najniższy w całej UE. Przypomniał, że w związku ze wzrostem cen ropy naftowej ceny paliw wszędzie wzrosły, ale w Polsce najmniej.

Wyliczał, że podobny wzrost cen paliw - 6,9 proc. - był w ostatnim pełnym miesiącu rządów PiS - w październiku 2007 r. Rosły wtedy też ceny żywności - mięsa o 5,9 proc., a drobiu nawet o 22,7 proc - wyliczał. "Wtedy nikt nie krzyczał o szalejącej drożyźnie" - mówił. "Warto czasami popatrzeć na liczby, nim się zacznie nimi szafować" - dodał.

"Rząd PO-PSL zapobiega presji inflacyjnej"

W jego ocenie polityka rządu PiS była proinflacyjna - w budżetach przygotowanych przez PiS na 2007 i 2008 rok wydatki rosły o jedną czwartą. Rząd PiS powołał też 4 spółki energetyczne, co stworzyło monopol i doprowadziło do podniesienia cen energii - przekonywał.

"Ale ten rząd zrobił coś dobrego - podał się do dymisji" - mówił szef resortu finansów. Zapewnił, że rząd PO-PSL zapobiega presji inflacyjnej - zmniejszył deficyt budżetowy, przedstawił nowy plan wejścia do strefy euro i ograniczenia do 1 proc. w 2011 deficytu budżetowego. Ograniczeniu inflacji ma też służyć przyspieszenie prywatyzacji i zmiany w ustawach podatkowych.

"Są powody do optymizmu. Jest nowy rząd, który ma politykę nie prowadzącą do inflacji - przestał dolewać oliwy do ognia inflacji. Mamy też prezesa NBP, który dzięki temu, że jest nowy rząd wreszcie zaczął walczyć z inflacją" - mówił w debacie Rostowski.

Podał, że zwrócił się do władz unijnych, by w rozmowach UE z Chinami i Indiami podniesiono zniesienie przez te kraje dotowania cen paliw, co mogłoby ograniczyć światowy wzrost ich cen.