Dziś w Sejmie kolejna odsłona sporu rządu i NBP o inflację. Prezes NBP będzie składał sprawozdanie z wykonania polityki pieniężnej w 2007 roku. Kilka tygodni temu minister finansów zarzucił mu, że ten wstrzymywał potrzebne podwyżki stóp.
- Gdyby nie czynniki globalne, inflacja wynosiłaby nieco ponad 3 proc. - mówił Skrzypek.
Ryszard Kokoszczyński z NBP twierdził, że za wzrost inflacji w czerwcu odpowiadały w 41 proc. ceny żywności, a w 33 proc. ceny kontrolowane, a więc czynniki niezależne od polityki pieniężnej. Przedstawiciele NBP pokazywali, że polski bank centralny najsilniej podniósł stopy w naszym regionie - o 200 pkt baz.
- NBP sprawnie posługuje się argumentami i ciężko odmówić mu racji w tym, że czynniki odpowiadające za wzrosty cen nie zależą od polityki monetarnej - mówi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.