W przyszłym tygodniu rząd przyjmie ustawę o ocenach oddziaływania na środowisko, która odblokuje wydawanie funduszy unijnych oraz inwestycje infrastrukturalne. Nowe prawo powinno wejść w życie 1 października.
Rada Ministrów zajmie się 15 lipca projektem ustawy o wykonywaniu ocen oddziaływania na środowiska - mówi GP Maciej Trzeciak, wiceminister środowiska. Jest ona potrzebna, by zlikwidować niezgodność polskiego prawa z unijnymi dyrektywami w kwestii wykonywania ocen oddziaływania na środowisko. Bruksela od kilku lat nam to wytykała, ale dopiero na początku tego roku zdecydowała się sięgnąć po bardzo mocny argument: zablokowanie wszystkich unijnych dotacji, które nie spełnią wymogów KE. Według resortu środowiska zagrożona może być nawet połowa z 67 mld euro, które UE przyznała Polsce, w tym wszystkie pieniądze na budowę dróg oraz linii kolejowych.
- Chcemy jeszcze przed sierpniową przerwą wakacyjną w Sejmie rozpocząć pracę nad ustawą. Rozmawiamy też z komisją środowiska, by pracowała nad projektem także podczas poselskich wakacji. Musimy zrobić wszystko, by ustawa weszła w życie jesienią - twierdzi Maciej Trzeciak.
Dodaje, że może to stać się już 1 października.
Do czasu wejścia w życie ustawy inwestycje wspierane przez fundusze z UE muszą być przygotowywane w oparciu o wydane na początku czerwca przez resort rozwoju regionalnego wytyczne. Jak pisała GP, pojawienie się ich projektu spowodowało, że część regionów zawiesiła konkursy o dotacje z UE. Po interwencji rządu wznowiły nabory, ale w ograniczonym zakresie. Czekając na ustawę, rozpisują konkursy o dotacje dla projektów, które nie wymagają prowadzenia prac budowlanych.
Z dwumiesięcznym opóźnieniem do samorządowców dołączyli drogowcy. Kwestie dostosowania dokumentów inwestycyjnych do unijnego prawa spowodowały, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zdecydowała się na niewystępowanie o pozwolenia na budowę odcinków nowych dróg. Tak stało się z drogą ekspresową S3 Gorzów Wielkopolski-Nowa Sól, gdzie będzie ponownie wyznaczany przebieg trasy.
Janusz Mikuła, wiceminister rozwoju regionalnego, podkreśla, że alternatywą dla stosowania wytycznych jest realizowanie inwestycji w oparciu o stare prawo. Takie projekty nie dostałyby jednak dofinansowania z UE. Dodatkowo w przypadkach rażącego naruszenia unijnych przepisów sprawą zająłby się Europejski Trybunał Sprawiedliwości, który nakazałby rozebranie zbudowanych dróg czy fabryk.
- W takich okolicznościach budowa dróg w oparciu o stare prawo to strzelanie gola do własnej bramki - ocenia Lech Witecki, dyrektor GDDKiA.
Dodaje, że rządowemu programowi budowy dróg nie grożą z tego powodu poważne opóźnienia.