Ekonomiści są przekonani, że w środę Rada Polityki Pieniężnej poinformuje o podniesieniu głównej stopy procentowej do poziomu 6 proc.
Za podwyżką już w tym momencie przemawia rozpędzona gospodarka - wysoki wzrost PKB w pierwszym kwartale, a także ciągle bardzo szybki wzrost płac - mówi Piotr Bujak, ekonomista Banku Zachodniego WBK.
Inflacja ciągle utrzymuje się na wysokim poziomie (4,4 proc. rdr), wyraźnie wykraczającym poza górny poziom dopuszczalnych wahań (3,5 proc. rdr), a szybki wzrost płac może skutkować dalszymi szybkimi wzrostami cen.
- Niepewność niektórych członków Rady co do zasadności podwyższania stóp może wzbudzić niższy wzrost produkcji przemysłowej, ale myślę, że to nie przeszkodzi w podjęciu decyzji o podwyżce. Decydująca będzie nowa projekcja inflacyjna, która prawdopodobnie pokaże, że inflacja w horyzoncie dwóch lat nie powróci do celu, czyli 2,5 proc. - mówi Marcin Mróz, główny ekonomista Fortis Banku.
RPP dysponuje nową projekcją, czyli prawdopodobnym scenariuszem rozwoju sytuacji gospodarczej przy założeniu niezmienionych stóp.
Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że RPP zakończy cykl podwyżek w czerwcu, dziś już niewielu ekonomistów mówi, że docelowy poziom stóp to właśnie 6 proc. Wpływ będzie mieć wzrost inflacji w sierpniu, być może nawet do 5 proc. RPP być może będzie chciała wpłynąć na oczekiwania inflacyjne. Oczekiwania rynkowe odnośnie do terminu podwyżki są różne.
- Być może RPP, wzorem początku roku, będzie chciała podnieść stopy w serii i po podwyżce czerwcowej, czeka nas kolejna w lipcu - mówi Piotr Bujak.
- Wiele będzie zależeć od tego, co się będzie działo poza Polską, czy pojawi się zapowiadane spowolnienie gospodarcze i jak przełoży się to na sytuację u nas. Moim zdaniem, po podwyżce w czerwcu RPP zasygnalizuje, że będzie obserwować gospodarkę i do podwyżek wróci za kilka miesięcy, tak by na koniec roku główna stopa była na poziomie 6,5 proc. - mówi Marcin Mróz.