Komisja Europejska przypomniała we wtorek, że nadal przygotowuje negatywną decyzję dotyczącą udzielonej przez polski rząd pomocy publicznej dla Stoczni Gdynia i Szczecin, co może oznaczać upadłość tych dwóch zakładów.

"Sytuacja się nie zmieniła od zeszłego tygodnia. Nie dostaliśmy żadnych informacji od polskiej strony" - oświadczył na konferencji prasowej rzecznik KE ds. konkurencji Jonathan Todd.

"Komisja Europejska nie ma innej możliwości, jak tylko przygotowywać negatywną decyzję" - podkreślił.

Dodał, że jedyną szansą dla Polski jest przedstawienie "wiarygodnych, konkretnych środków", które zagwarantują wdrożenie planów restrukturyzacyjnych stoczni, co ma zapewnić ich długoterminową rentowność. Todd nie sprecyzował terminu, w jakim Polska ma przedstawić te propozycje.

Przede wszystkim KE oczekuje realizacji zapowiedzi prywatyzacji zakładów. W połowie maja firma Amber, która uczestniczyła w negocjacjach dotyczących zakupu akcji Stoczni Gdynia i udziałów Stoczni Szczecińskiej Nowa, wycofała się z uczestnictwa w tych inwestycjach. Twierdziła, że byłyby one nierentowne.

Todd powiedział, że w sprawie stoczni nie są na razie zaplanowane żadne spotkania między przedstawicielami polskich władz a KE.

Negatywna decyzja KE mogłaby zapaść w połowie czerwca - na krótko przed szczytem UE w Brukseli 19-20 czerwca.

Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak powiedział w sobotę w Szczecinie, że rząd podejmuje wszelkie działania, by stocznie Szczecin i Gdynia mogły być sprywatyzowane do końca czerwca. Zapowiedział, że o sytuacji stoczni premier Donald Tusk ma rozmawiać podczas szczytu.

Kwotę udzielonej stoczniom Gdańsk, Gdynia oraz Szczecin pomocy KE szacowała przed trzema laty, gdy otwierała postępowanie, na ok. 5 mld złotych.