Minister Grad zdementował doniesienia jakoby dwie polskie stocznie - Gdynia i Szczecin mogły uniknąć kłopotów, jak najszybciej dostarczając Brukseli założenia planów restrukrturyzacyjnych, przygotowane przez potencjalnych inwestorów. Jak wcześniej podawano: w przeciwnym razie stocznie te miałyby zwrócić pieniądze przyznane im po naszym wejściu do Unii. Minister zaznaczył, że żądanie KE dotyczy tylko Stoczni Gdańsk.

Strona polska ma miesiąc na przedstawienie Komisji Europejskiej programu restrukturyzacji Stoczni Gdańsk - poinformował na konferencji prasowej minister skarbu Aleksander Grad.

Minister zdementował doniesienia medialne, jakoby KE zażądała od Stoczni Szczecin i Gdynia programów restrukturyzacyjnych, grożąc odebraniem pomocy publicznej.

Podkreślił, że chodzi o Stocznię Gdańsk.

Jak poinformował, w procesie prywatyzacji Stoczni Gdańsk nie zadbano o to, by inwestor uzgodnił z KE jej plany restrukturyzacyjne.

Wcześniej Polska Agencja Prasowa i Informacyjna Agencja Radiowa podały, że Komisja Europejska potwierdziła, że zamierza zażądać zwrotu pieniędzy, które stocznie Gdynia i Szczecin otrzymały z budżetu państwa po wejściu do Unii. Agencje cytowały rzecznika KE: "Ratunkiem dla obu stoczni ma być natychmiastowe przesłanie do Brukseli planów restrukturyzacyjnych" - miał powiedzidzieć rzecznik Komisji Jonathan Todd.

"Komisja, na podstawie aktualnych informacji, nie ma wyjścia, jak tylko rozpocząć przygotowania do wydania negatywnej opinii i zażądania zwrotu pieniędzy, które otrzymały stocznie Gdynia i Szczecin" - miał podkreślić Todd.

Jeśli stocznie będą musiały zwrócić pomoc publiczną, może to oznaczać ich bankructwo.

Stocznie nie odzyskały długoterminowej rentowności i nie ma gwarancji, że będą w stanie samodzielnie funkcjonować na rynku, już bez dodatkowego wsparcia rządowego. Ta opinia bierze pod uwagę obecną sytuację, już po wycofaniu się firmy Amber z zakupu akcji obu stoczni. Jeśli jednak pojawi się nowy inwestor i przedstawi przynajmniej wstępne plany restrukturyzacyjne, Bruksela może wstrzymać swoją decyzję.

Amber wycofała się

W połowie maja firma Amber, która uczestniczyła w negocjacjach dotyczących zakupu akcji Stoczni Gdynia i udziałów Stoczni Szczecińskiej Nowa, wycofała się z udziału w tych inwestycjach. Twierdziła, że byłyby nierentowne.

Według wcześniejszych doniesień agencyjnych unijni urzędnicy nie chcą powiedzieć, ile czasu mają stocznie na przysłanie tych planów, dodają tylko, że bardzo mało.

Komisja Europejska, po trzech latach negocjacji z Polską, straciła cierpliwości i nie chce już czekać zbyt długo - mówią źródła w Brukseli. Na razie nie ma decyzji w sprawie trzeciej stoczni - Gdańskiej, bo wciąż trwają rozmowy z inwestorem.

KE zawsze bardzo uważnie przygląda się pomocy, którą unijne rządy przyznają przedsiębiorstwom

I choć są to pieniądze wypłacane z budżetu państwa, to muszą najpierw być zaakceptowane w Brukseli. Komisja sprawdza, czy firmy mają zagwarantowaną wieloletnią rentowność, a także czy rządowe wsparcie nie zakłóca konkurencji na unijnym rynku.

Gdynia nie ma jeszcze potwierdzenia od KE

Stocznia Gdynia S.A. nie otrzymała żadnego oficjalnego komunikatu od KE o tym, że miałaby zwrócić otrzymaną wcześniej pomoc publiczną - powiedział rzecznik prasowy zakładu.

"To jest sytuacja nieoficjalna, naszym partnerem jest właściciel, my takich informacji od właściciela nie mamy, w tej chwili bazujemy na ustaleniach, które obowiązują, a te ustalenia z KE dotyczyły ograniczenia mocy produkcyjnych" - powiedział rano rzecznik prasowy Stoczni Janusz Wikowski.

Dodał, że zakład ma przygotowaną strategię funkcjonowania właśnie w sytuacji ograniczenia zdolności produkcji. Podkreślił również, że pomimo wycofania się niedawno potencjalnego inwestora, cały czas trwają rozmowy z nowymi partnerami, którzy są zainteresowani przejęciem stoczni.

"Projekcje ekonomiczne na kolejne lata, które mają doprowadzić do uzyskania rentowności (...) idą w kierunku zgody z KE w zakresie ograniczenia mocy produkcyjnych" - powiedział rzecznik Stoczni Gdynia S.A.

Grad pojedzie do Brukseli

Według TVN CNBC Biznes minister skarbu Aleksander Grad jeszcze w czwartek może udać się do Brukseli, by rozmawiać o przyszłości stoczni w Szczecinie i Gdyni. "Minister wyraził gotowość pilnego spotkania, czekamy na odpowiedź Komisji Europejskiej" - poinformowało źródło w resorcie skarbu państwa.

Wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik powiedział dziś posłom z sejmowej komisji skarbu, że szuka inwestorów między innymi poprzez wysyłanie zaproszeń do składania ofert. Pierwsze oferty dla stoczni w Gdyni powinny wpłynąć do 2 czerwca - powiedział Gawlik.