Polscy producenci tekstyliów i papieru najbardziej odczują osłabienie na światowych rynkach. Problemy za granicą nie przełożą się na polskie firmy budowlane i dystrybucji masowej.
Coface ogłosił obniżenie ocen kondycji finansowej firm w siedmiu sektorach na rynkach: amerykańskim, Europy Zachodniej i wschodzących rynkach azjatyckich.
Jednak zdaniem analityków z trzech największych na naszym rynku ubezpieczycieli kredytu kupieckiego branża podzespołów elektronicznych, która ma się gorzej we wszystkich trzech regionach na świecie, w Polsce nie ma tak złych perspektyw. Tylko Coface uważa, że jest ona tak silnie powiązana z gospodarką światową, że zła koniunktura odbije się na polskich firmach.
- Kłopoty producentów nas nie dotyczą, bo w Polsce głównie składa się sprzęt elektroniczny. Postępująca informatyzacja zapewnia dobrą koniunkturę - uważa Bartłomiej Szlaz, z Atradiusa.
Eksperci są zgodni, że problemy w USA nie dotkną polskich firm z sektora dystrybucji masowej (tzw. FMCG), które korzystają z silnego i wciąż rosnącego popytu. Podobne są oceny sektora budownictwa, choć są widoczne symptomy osłabienia.
- Kłopoty niektórych deweloperów i rosnące ceny materiałów mogą w 2009 roku pogorszyć koniunkturę - uważa Marcin Siwa z Coface.
Tomasz Status z Euler Hermes uważa, że korekta wyeliminowała z branży słabsze firmy, a zapowiadane ułatwienia w inwestycjach budowlanych powodują, że prognoza na ten rok jest korzystna.
Analitycy zgodnie mówią o kłopotach branży tekstylnej. Przy czym Atradius i Coface uważają, że to głównie efekt konkurencji z Dalekiego Wschodu. Rywalizacja jest trudna, bo jak zauważa Euler Hermes, przedsiębiorcy z tej branży są dość słabo wyposażeni kapitałowo, więc wzrost cen ropy naftowej (potrzebnej do produkcji) spowodował spadek rentowności.
Ostrożność powinni zachować kontrahenci firm papierniczych. Atradius i Coface widzą pogorszenie koniunktury, głównie ze względu na wzrost cen surowców i silne powiązanie liderów naszego rynku z firmami z zachodniej Europy.
- Polskie zakłady powinny dobrze poradzić sobie z dekoniunkturą, głównie ze względu na dokonane ostatnio modernizacje, co poprawia ich konkurencyjność - mówi Grzegorz Blachnio z Euler Hermes.
Marcin Siwa dodaje, że konkurencyjność poprawiają nieco niższe koszty pracy, co może złagodzić wpływ problemów w zachodniej Europie.
W sektorze motoryzacyjnym kryzys dotyka głównie USA, przy czym eksperci Coface uważają, że ten sektor w Polsce jest silnie związany z gospodarką światową i stąd możliwe kłopoty z wypłacalnością firm z tej branży. Z kolei Atradius zauważa, że większość spółek z branży jest powiązana z producentami europejskimi, stąd lepsza ocena perspektyw tego sektora.
- Polskie zakłady produkcji aut są bardziej rentowne niż fabryki w starej Europie. Również polskie zakłady produkujące części, należące do światowych potentatów, lepiej sobie radzą niż ich firmy-matki - mówi Grzegorz Blachnio.