W czwartym kwartale wyraźnie zaczęły się pogarszać nastroje firm, przybywa też opóźniających płatności wobec partnerów biznesowych. O ile wcześniej około jednej trzeciej przedsiębiorstw skarżyło się na niesolidnych kontrahentów, którzy zwlekają z przelewami za towar czy usługi nawet przez ponad 60 dni, to teraz już niemal połowa mówi, że ma takich zleceniodawców.

Nie zaskakuje w tej sytuacji fakt, że spada poziom empatii i rośnie odsetek tych, którzy podkreślają, iż teraz trzeba myśleć głównie o sobie i porzucić wyrozumiałość dla niepłacących zobowiązań partnerów. Wierzyciele dostrzegają, że nie ma mowy o dobrych relacjach z kontrahentem, który nie płaci miesiącami.
Od jesieni coraz więcej firm, po tym jak ich starania nie przynoszą efektu i od terminu płatności mija 30 dni, zaczyna sięgać m.in. po pomoc BIG w egzekwowaniu należności. A niesolidność płatnicza, która uchodziła w okresie dobrej koniunktury, teraz przestaje być tolerowana. W efekcie przybywa chętnych do korzystania z działań windykacyjnych i wykorzystania w tym celu różnego rodzaju rozwiązań.
Zmianę widać szczególnie wśród firm, które nie miały włączonych tego typu procesów w swoje funkcjonowanie i reagowały ad hoc na pojawiające się problemy. Teraz chcą to ułożyć i wystandaryzować, by nie trzeba było za każdym razem, gdy odbiorca nie płaci, zastanawiać się, co robić. Szczególnie negatywnie oceniany jest fakt, gdy z przelewami zwlekają firmy dobrze radzące sobie w tych czasach lub wykorzystują pandemię jako okazję do ostrej walki o obniżki np. czynszów czy opłat abonamentowych. Nie jest to dobrze widziane na rynku. Co ciekawe, moralność w rozliczeniach B2B jednak się poprawiła, bo odsetek firm, które mówią, że dłużnik nie płaci im dlatego, że kredytuje się ich kosztem, obniżył się z 25 do 11 proc. W rezultacie na liście powodów niepłacenia zobowiązań przyczyna ta spadła z trzeciego na czwarte miejsce w porównaniu z okresem sprzed COVID-19.

Materiał powstał przy współpracy z Rejestrem Dłużników BIG InfoMonitor.